Miesiąc z PEKĄ


Od miesiąca działa, a raczej powinien działać system związany z Poznańską Elektroniczną Kartą Aglomeracyjną. Miało być lepiej, taniej, wygodniej i nowocześnie. Niestety na „miało być” się skończyło.

Od pięciu tygodniu punkty obsługi ZTM szturmują tysiące Poznaniaków, którzy chcą złożyć wniosek, odebrać kartę, załadować zniżkę, czy też aktualizować oprogramowanie na swojej karcie. Mimo upływu czasu, znacznego zmniejszenia kolejek nie zaobserwowano, a na przełomie sierpnia i września, kolejki mogą się jeszcze bardziej wydłużyć, ponieważ uczniowie zaczną kupować swoje bilety.

Osoby zadowolone ze sposobu, w jaki wprowadzono PEKĘ, to znikomy procent. Zdecydowana większość osób jest zdania, iż rewolucja biletowa powinna być wprowadzana stopniowo, z okresem przejściowym. Obecnie wiele osób, korzysta z drogich biletów papierowych i znacznie przepłaca przejazd. Inni natomiast jeżdżą bezpłatnie z PEKĄ, która jest nieaktywna lub po prostu nie mieli czasu stać w kolejce, by załadować na nią zniżkę albo trasę do liniówki.

Nie można zmuszać pasażerów, by przepłacali za bilety lub stali w kolejce po kilka godzin, ponieważ to ZTM nie ogarnął sprawy. Dlatego do czasu, aż kolejki nie znikną, komunikacja miejska w Poznaniu powinna być darmowa.

Czy gra w PEKĘ jest warta „świeczki”?

Nie! Dlatego, że Karta miała ułatwiać płacenie za komunikację miejską, a utrudniła i zmusiła dziesiątki tysięcy ludzi do stania w kolejkach, w upale po kilka godzin. Poza tym miało być taniej dla pasażera, a jest drożej.

ZTM liczył na dodatkowe dochody i nowych pasażerów. W ciągu miesiąca pasażerów ubyło, straty natomiast można by liczyć w milionach. Gdyby te pieniądze zsumować z całkowitym kosztem wdrożenia systemu PEKA, utrzymaniem biletomatów, kasowników, dystrybucji biletów oraz ich kontroli, to okazałoby się, że miasto więcej wyda na „system biletowy”, niż na nim zarobi. Dlatego lepszym rozwiązaniem byłaby bezpłatna komunikacja miejska.

Michał Sobkowiak

Dodaj komentarz