Maria Wietrzykowska: – W CETI jestem Marianem


Przed Czytelnikami „Naszego Głosu Poznańskiego” pierwsza odsłona nowego cyklu – „Babski Rock. Babski Metal”. Zamierzamy przedstawiać w nich sylwetki pań – powiązanych z Poznaniem i muzyką zdominowaną przez mężczyzn. W naszym debiucie z Marią „Marihuaną vel Marianem” Wietrzykowską z poznańskiego zespołu CETI rozmawia Marcin Cybulski.

Wiemy, że masz muzyczne wykształcenie wokalne. Jak zaczęła się Twoja przygoda z muzyką rockową? Dlaczego padło na CETI?

– Ukończyliśmy z Grzegorzem Kupczykiem Wydział Wokalny w Zespole Szkół Muzycznych II stopnia im. Fryderyka Chopina w Poznaniu. Tam się poznaliśmy w 1985 roku. To były piękne czasy. Z wydziału fortepianu przeniosłam się na wydział wokalny. Śpiewaliśmy duety – Grzegorz jako sopran, a ja jako alt. Pewnego dnia zaprezentowałam Grzegorzowi nagrania zespołu Whitesnake z ich płyty „1987”. Z kasety. Nagrane z radia. I olśniło nas! Grzegorz stwierdził, ze stworzymy zespół, w którym ja będę grała na klawiszach, co na tamte czasy było ewenementem. Kobieta w rockowym zespole. I jeszcze do tego za „parapetem”. To było nie do pomyślenia. Długo zastanawialiśmy się nad dopełnieniem składu. Grzegorz myślał o Andrzeju Nowaku z TSA, padło jednak na Andrzeja Łysowa. I tak to się zaczęło.

Muzyka rockowa towarzyszyła mi od dzieciństwa. Wiele zawdzięczam swoim braciom – to oni dali mi poznać Deep Purple i Led Zeppelin. Potem zainteresowała mnie polska muzyka rockowa lat 80-tych. W okresie nauki w szkole muzycznej zafascynowała mnie muzyka klasyczna. I ta fascynacja trwa do dziś. Grzegorzowi zaś zawdzięczam znajomość muzyki heavy metalowej. Głównie tej spod znaku Iron Maiden.

–  Jak wygląda muzyczna współpraca kobiety z czterema facetami?

–  CETI to czterech facetów i ja. Ale często jestem Marianem, a nie Marią. Marian – tak nazywają mnie w zespole. Wspólnie tworzymy i gramy – nie ma podziału na role płciowe. Przyznam jednak, ze czasem idę na kompromis.

Czym zajmujesz się „po godzinach?”. Czy muzyka to 100% twojego życia?
– W życiu zajmuję się wieloma sprawami, pomysłami i projektami. Ale wolę zostawić je dla siebie. To moja słodka tajemnica. Gdy mam jednak czas dla siebie to szaleję w sklepach, często zaglądam do sklepów typu „second hand”. Bo często tam właśnie trafiam na bardzo atrakcyjne i niepowtarzalne rzeczy. Wynajduję je i kombinuję. Granie tylu koncertów z CETI wymaga wielu zestawów scenicznych. Tym jako kobieta się różnię od facetów z zespołu.

Za chwilę występujecie na Metalmanii. Jesteście żywą legendą a gracie, jako CETI, pierwszy raz. Jakie myśli towarzyszą temu wydarzeniu?

– Z Metalmanią wiążą mnie bardzo miłe wspomnienia. Byłam na pierwszej edycji w 1986 roku i rok później. Kibicowałam zespołowi Turbo. Dosłownie kibicowałam. Byli najlepsi, „pozamiatali” wszystkich, nawet zachodnie gwiazdy. Z okazji naszego występu życzę zespołowi CETI i sobie również takiej atmosfery na tegorocznej Metalmanii. I również takiego sukcesu!

Czy czujesz się związana z Poznaniem? Jakie znaczenie mają dla Ciebie poznańskie fyrtle?
– Z Poznaniem jestem związana od zawsze, cale życie. To miasto mojego dzieciństwa i dojrzewania. Czasem podczas spacerów z Grzegorzem po Starym Mieście odnajdujemy wiele bardzo interesujących elementów architektonicznych. Znacie płaskorzeźby na starych poznańskich kamienicach? Pewnie nie – zbyt często umykają one naszym oczom w codziennej gonitwie. A warto się zatrzymać na chwilę. I w życiu i przy nich.

Mam parę ulubionych „kątów”, do których lubię zaglądać. Należy do nich mały kościółek pw. Przemienienia Pańskiego przy ul. Długiej. Poznań to piękne polskie miasto. Szkoda, że na skutek wariackich decyzji i posunięć wycina się drzewa. Wycięto wiele pięknych starych drzew. Pamiętam jak kwitło drzewo, które przez wiele lat rosło przed Zespołem Szkół Budowlanych przy ul. Rybaki. Bardzo ubolewam nad tym i liczę, ze Poznań będzie się jednak coraz bardziej zielony…

Proszę tez o kilka słów dla Czytelników „Naszego Głosu Poznańskiego” i fanów CETI.

– Szykujemy dla fanów CETI i miłośników polskiego rocka niespodziankę na jesień. Póki co, jednak cieszmy się wiosną i nadchodzącym latem. Pozdrawiam wszystkich Czytelników „Naszego Głosu Poznańskiego” i oddanych fanów, którzy od lat są z CETI na dobre i na złe. Pozdrawiam również wszystkich tych, którzy poznali naszą twórczość stosunkowo niedawno. Jesteśmy dla Was, bądźmy razem!

Czytaj także:

KUPCZYK z CETI: Mamy w rękawie kilka asów…

GRZEGORZ KUPCZYK: – W Poznaniu się urodziłem i wychowałem, tutaj odeszli moi rodzice

Rozmawiał Marcin Cybulski
Fot. Dariusz Skorupiński

Dodaj komentarz