– Na pewno chcemy pokazać, że potrafimy lepiej bronić. To, co zaprezentowaliśmy w tym elemencie koszykarskiego rzemiosła, pozostawia wiele do życzenia – mówi przed sobotnim meczem z Widzewem Łódź trener koszykarek Enea AZS Poznań, Marek Lebiedziński. Patronem medialnym klubu jest portal i dwutygodnik „Nasz Głos Poznański”.
W sobotę mecz z Widzewem, w końcu z rywalem teoretycznie w naszym zasięgu. Jakie założenia przed 5. kolejką Energa Basket Ligii Kobiet?
Na pewno chcemy pokazać, że potrafimy lepiej bronić. To, co zaprezentowaliśmy w tym elemencie koszykarskiego rzemiosła, pozostawia wiele do życzenia. Dotychczasowe cztery spotkania z silnymi zespołami pretendującymi do najlepszych zespołów w kraju pokazały, jak dużo jeszcze nam brakuje. Przed sezonem postawiliśmy sobie wysoko poprzeczkę zakładając walkę o playoff. Już teraz widać po wynikach, że to będzie liga „dwóch prędkości”, a naszym realnym celem będzie skupienie się na pojedynkach z zespołami z Ostrowa Wlkp. z Gdańska, z Łodzi oraz z Siedlec.
Jesteśmy jednym z najmłodszych zespołów w lidze, dlatego często zdarzają nam się przestoje w grze. Cały czas pracujemy nad organizacją gry w ataku i szukamy równowagi między grą inside – outside. Mecz z Widzewem Łódź jest dla nas bardzo ważnym spotkaniem, szczególnie pod względem psychologicznym. Gramy z zespołem w naszym zasięgu i szukamy przełamania. Jesteśmy głodni zwycięstw, a wygrana doda nam pewności siebie i energii do dalszej pracy.
W kolejnych meczach nie wychodzą nam 3 kwarty. Co się dzieje z dziewczynami w szatni przed drugą połową?
Myślę że słabe 3 kwarty nie są naszym największym problemem. Faktem natomiast jest, że ten moment meczu jest kluczowy, a my gramy w nim słabo. Przykładem może być mecz w Bydgoszczy, gdzie 3 kwartę przegraliśmy bardzo wysoko. Po dwóch kwartach na styku straciliśmy koncentrację, popełniliśmy proste straty, oddając inicjatywę przeciwnikowi. Zespół z Bydgoszczy wykorzystał przewagę na pozycji 4 i 5 co podcięło nam skrzydła i odebrało wolę walki. Nie było już możliwości powrotu do gry w tym meczu. Natomiast w meczu z Toruniem podobna sytuacja przytrafiła nam się w drugiej kwarcie. Po serii punktów przeciwniczek również nie umieliśmy zareagować i podnieś się po gorszym fragmencie naszej gry. Jako zespół musimy wiedzieć, że z takimi przeciwnikami jak Wrocław, Bydgoszcz, Polkowice czy Toruń, nie ma dla nas marginesu błędu. Popełniając dwa, trzy błędy przeciwnik natychmiast to wykorzysta i meczu już nie wygrasz. W takich meczach jest większa presja, a my musimy się nauczyć radzić sobie z tą presją.
Bardzo mało punktów przynoszą zawodniczki z „ławki”. To chyba problem dla „pierwszej piątki”?
Nie chcę dzielić zawodniczek na te z „ławki” i „pierwszej piątki” . Każda zawodniczka jest ważnym elementem .Oczywistym jest, że budowę zespołu oparliśmy na zawodniczkach zagranicznych i to naturalne iż oczekiwania w stosunku do nich są większe. Oczekujemy że one będą robić różnice. Do tego dochodzą doświadczone już polskie zawodniczki, jak Magdalena Parysek-Bochniak, Kinga Demczur oraz Dominika Urbaniak, które mają znaczącą role w zespole. Natomiast Marta Nowicka, Julia Niemojewska, Karolina Stefańczyk i Aleksandra Parzeńska, to zawodniczki cały czas zbierające doświadczenie. Ich zadaniem jest „deptać po piętach” bardziej doświadczonym zawodniczkom, wywierać na nie presję, wtedy zespół będzie się rozwijał i szedł do przodu. Dodatkowo, oprócz gry w ekstraklasie zbierają doświadczenie w I lidze, co musi przełożyć się na rozgrywki młodzieżowe w kategorii U20.
Nasz zespół myśląc o jakimkolwiek wygraniu meczu w tej lidze nie może sobie pozwolić bez wsparcia „z ławki”. Od wszystkich zawodniczek oczekuję pełnego zaangażowania ,a także pozytywnego wpływu na mecz. Niezależnie, czy w danym momencie jest graczem z „pierwszej piątki czy z „ławki”.
Dlaczego w poprzednim meczu nie zagrała kapitan Enea AZS Kinga Woźniak?
Z powodów zdrowotnych.
Kolejny mecz w sobotę z Widzewem. Czym chcecie zaskoczyć przeciwnika?
Zaangażowaniem i agresywnością w obronie oraz dynamiczną i skuteczną grą w ataku.