Dynamiczne otwarcie
Rzadko kiedy w poprzednich meczach Lecha Poznań można było zobaczyć od pierwszej minuty tak żywego Kolejorza. Lechici od początku ruszyli na rywala. Strzały w kierunku bramki ŁKS-u rozpoczął Puchacz, który dostał świetne prostopadłe podanie od Djordje Crnomarkovicia. Futbolówka zahaczyła jedynie o boczną część siatki. W 4 minucie poznaniacy okazji już nie zmarnowali. Kolejne wyśmienite dogranie trafiło tym razem pod nogi Amarala od Tiby. Akcja Portugalczyków została zakończona golem. Prawy skrzydłowy lechitów zgubił obrońców, a takie okoliczności pozwoliły mu jeszcze rozejrzeć się w polu karnym, a dopiero potem przymierzyć tak, by golkiper rywali mógł tylko wyciągnąć piłkę zza linii bramkowej.
Łodzianie, choć z początku dość nieśmiało, zaczęli odrabiać stratę. Widoczny był głód gola Ramireza. Pomocnik ŁKS-u najpierw uderzył z okolic 16 metra silnie, lecz obok słupka. W kolejnej sytuacji hiszpański zawodnik uważany za lidera Rycerzy Wiosny nie pozostawił złudzeń i doprowadził do wyrównania. Akcję gospodarzy zainicjował… Mickey van der Hart fatalnie podając z własnego pola do napastników rywali. Na odpowiedź Lecha kibice czekali niemal 2 minuty. Fenomenalne uderzenie z około 25 metrów Darko Jevticia wylądowało w siatce. Na sam koniec pierwszej części spotkania Amaral był bliski zdobycia gola. Powtórnie znakomite dogranie dostał od swojego rodaka. W tym przypadku ich dwójkowa akcja zakończyła się na świetnej paradzie bramkarza. Do przerwy Kolejorz prowadził skromnie 2:1, ale w pełni zasłużenie.