Druga połowa, to już zupełnie inna perspektywa. To Górnik częściej dochodził do głosu aniżeli Lech. Niemniej poznaniacy i tak mieli swoje okazję do podwyższenia wyniku. Gra w szeregach Kolejorza już nie była tak składna i ładna jak kilka chwil wcześniej. Dominowała gra na tak zwany chaos. Długie piłki do Gytkjaera, który miał za zadanie przebijać te piłki do szybkich i aktywnych Klupsia i Jóźwiaka.

To, że Górnik doszedł do głosu było potwierdzeniem w 74 minucie, kiedy to z rzutu karnego Damian Kądzior wyrównał. Jednak Lech nas przyzwyczaił do emocji. Mimo nienajlepszej gry, która była nieskładna i niespójna poznaniacy doprowadzili do remisu. Wszystko dzięki byłemu kapitanowi. Łukasz Trałka wbiegł w pole karne i technicznym strzałem pokonał Loskę, który nie popisał się przy tej paradzie i nie trafił w futbolówkę. Jednak by upewnić się, że lider zostanie w Poznaniu pod koniec spotkania Radosław Majewski ustalił wynik spotkania uderzając z linii pola karnego.