Leśne zwierzęta „odwiedzają” poznańskie osiedla


Coraz więcej zwierząt leśnych zagląda w zabudowane rejony Poznania. I to nie tylko zimą, ale też w inne pory roku, gdzie w poszukiwaniu jedzenia wybierają się na miejskie osiedla.

Dwa dni temu jeden z pasażerów poznańskiej Pestki był świadkiem przechadzającego się lisa po peronie stacji Kurpińskiego, węszącego po torach i kierującego się w stronę osiedla Chrobrego. Na trasie szybkiego tramwaju widać też czasem sarny, które wybierają się na skarpy, by poskubać…  miejską trawę.

Niemal już codziennie widuje się zwierzęta w leśnym parku w Żurawińcu. Spacerujący wręcz są ciekawi i obserwują, czy spotkają tam sarny, daniele, lisy, zające czy wiewiórki.  Wczesną wiosną wraz z kilkoma innymi osobami byłem świadkiem przechadzającego się po leśnej ścieżce rosłego dzika.  Zwierzę poszukiwało jedzenia i obojętni mu byli spacerowicze, którzy dla bezpieczeństwa zachowali bezpieczną odległość od zwierzęcia.

W poszukiwaniu jedzenia dziki zaglądają też w inne rejony miasta. Widuje się je całymi gromadkami na naramowickich osiedlach. Stąd z pól i lasów do ludzkich siedlisk jest niedaleko, więc wypad po odpadki, które zalegają osiedlowe śmietniki, to dla nich żaden problem! Zwłaszcza że mieszkańcy, przyzwyczajeni do ich widoku, sami zaczynają dokarmiać resztkami po obiadach,  co – zdaniem weterynarzy i leśników – nie  jest wskazane, bo zwierzęta szybko podchwytują te „udogodnienia”.  Ponadto czyni się im w ten sposób krzywdę: robią się wygodne i zatracają instynkt do samodzielnego poszukiwania jedzenia poza terenem zabudowanym: w lasach, polach i na łąkach.

Do miast zaglądają też dzikie ptaki. Na osiedlu Batorego jeden z mieszkańców znalazł pisklę sokoła wędrownego, które wypadło z gniazda. Przejęty jego losem przekazał sąsiadom, ci zadzwonili do straży miejskiej, którzy sokolika – osłoniętego w kartonie – zawieźli do schroniska.

Tekst i zdjęcie Andrzej Świątek

 

 

Dodaj komentarz