„Czuję, że umieram” – pewnego razu z ogromnego bólu, którego żadne leki nie mogły opanować, bezsilności życia, które na starcie zostało złamane przez chorobę, Mateusz przywitał w progu mamę. Odpowiadać na najtrudniejsze pytania jest coraz trudniej. „Synu będzie lepiej, to minie, morfina złagodzi ból” – czuję, że to puste słowa, ale przecież innych nie ma. Nie mogę obiecać, że wyzdrowieje, nie mogę obiecać, że mam pieniądze, za które mogę wykupić go z choroby. Właściwie nie mogę zrobić nic – choć widok łez za wszelką cenę pragnie skrywać, bezsilność rozrywa ich życie na kawałki.
Na tym świecie jest tylko jedna rzecz okrutniejsza niż umieranie na raka w wieku 18 lat. Jest nią posiadanie dziecka, które na tego raka umiera…
Mięsak Ewinga, najbardziej złośliwy nowotwór kości schował się tuż pod łopatką siejąc spustoszenie po całym organizmie. W tej chwili Mateusz przeszedł 7 cykli, podczas których już 4 -krotnie miał zmieniane kombinacje chemii. Rak odebrał Mateuszowi resztki nadziei, możliwości się kończą. Co możemy jeszcze zrobić? Odpowiedz przyszła: istnieje lek Pazopanib. Niestety, miesięczny koszt to 12.500 zł.
Na chorobę nowotworową nigdy nie będziesz gotowy. Na widok cierpienia własnego dziecka na oddziale onkologii nigdy się nie przygotujesz. Myśl o raku Cię przeraża, ale ten rak to od roku nasze życie… Nie wiesz, czy dodać otuchy, zadzwonić, napisać kilka słów, poklepać po ramieniu i jak pomóc. Jeśli nie zapytasz, odpowiedź zawsze brzmi „nie”. Sam sobie jej udzielasz. Potrzebujemy pomocy.
Jeśli możesz, nie zwlekaj, tu chodzi o życie naszego jedynego syna.
Rodzice