Lechia – Lech 1:0. Kolejorz musi drżeć do końca o zapewnienie grupy mistrzowskiej


W pierwszym fragmencie spotkania obie drużyny starały się spokojnie budować ataki pozycyjne. Lechia, znana ze swej zabójczej skuteczności, wykorzystała już pierwszą sytuację na zdobycie bramki. W 10 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, spore zamieszanie w szesnastce Kolejorza wykorzystał Augustyn, efektownie zagrywając do Sobiecha, który bez problemu skierował piłkę do bramki strzeżonej przez Buricia. Gdańszczanie po strzelonym golu kontrolowali dalszy przebieg spotkania. Gospodarze od początku stawiali na wysoki pressing, dający kilkakrotnie szansę po odbiorze, na przeprowadzenie szybkiego kontrataku. Taka sytuacja nastąpiła minutę po strzelonej bramce, jednak ostatecznie Mak trafił tylko w słupek. Lechiści nie przestali dominować. Kilka chwili później Haraslinowi niewiele zabrakło, by podwyższyć rezultat, finezyjnie uderzając z lewej strony pola karnego.

Mimo częstszych początkowych natarć ze strony gospodarzy, to z biegiem czasu mecz się jednak wyrównał. Gdyby ataki Lecha nie kończyły się stratą piłki w pobliżu obrony rywali, to wynik mógłby być bliższy remisu. Poznaniacy zdecydowali się jednak kierować innym wariantem, zamiast konsekwentnie budować ataki podbramkowe – uderzali z dystansu. Próby strzałów Tiby, Trałki, czy Jevticia kończyły się jedynie zblokowaniem albo strzałem, lądującym na trybunach. Pod koniec pierwszej części spotkania, Gumny popisał się fantastycznym rajdem, w sposób efektowny, mijając dwóch zawodników, lecz w decydującym momencie, kiedy przy rogu bramki postanowił podać, obrońcy Lechii fortunnie przechwycili futbolówkę. Do przerwy gdańszczanie prowadzili z Lechem, dzięki znakomitym wejściem w mecz. Lechici, choć pierwszy kwadrans wskazywał na kolejną niecną porażkę, etapowo z każdą minutą się rozkręcali.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz