Lech – Zagłębie 1:2: Kolejorz przegrywa drugi mecz z rzędu


Lech nie wyciągnął wniosków. Ponowne nieporozumienia przy stratach goli

Tydzień temu poznaniacy przegrali z Legią Warszawa w dużej mierze po katastrofalnych błędach, co skrzętnie wykorzystali rywale. Lech miał wyciągnąć wnioski, lecz w dzisiejszym pojedynku podobnych potknięć się nie ustrzegł. W 23 minucie Zagłębie wykonywało rzut rożny. Goście rozegrali go w sprytny i widowiskowy sposób. To, że tak pięknie to wyglądało, lubinianie zawdzięczają w znacznym stopniu poznańskim defensorom, którzy podarowali sobie ich krycie. Finalnie ratować Lecha został zmuszony Mickey van der Hart, lecz ten zamiast zrekompensować się za gafę z poprzedniego spotkania, dołożył kolejną. Holenderski bramkarz po raz kolejny utwierdził w przekonaniu, że nie może być pewnym punktem w bramce, udowodnił też, że opaska kapitana trafiła w jego ramię przedwcześnie. W zastępstwie za Darko Jevticia i Thomasa Rogne, to właśnie van der Hart przejął rolę lidera lechitów. Przyjezdnych na prowadzenie wyprowadził Jakub Tosik, umieszczając futbolówkę w siatce czubkiem buta.

Po stracie gola nastąpiła chwilowa przerwa, po tym jak obiekt przy Bułgarskiej został zadymiony przez miejscowych fanatyków. Od tego czasu do końca pierwszej połowy Kolejorz nie przejął inicjatywy w meczu, wręcz paradoksalnie cofnął się na własną część placu gry. W 39 minucie gospodarze wreszcie ruszyli do przodu, na dodatek stworzyli całkiem składną akcję. Poznaniacy rozgrywali piłką w okolicach pola karnego przeciwników, sterując piłką po całej szerokości boiska. Najpierw Kamil Jóźwiak zagrał na przeciwną stronę do Tymoteusza Puchacza, który jeszcze zdążył podać Joao Amaralowi. Próba Portugalczyka jednak zakończyła się fiaskiem – nieczysto trafił w piłkę i w następstwie ta powędrowała nieopodal słupka.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz