Lech wielka niewiadoma


W 7. kolejce T-Mobile Ekstraklasy piłkarze Lecha Poznań na własnym boisku zmierzą się z rewelacyjnie spisującym się beniaminkiem, Piastem Gliwice. Ekipa poznańskiego Lecha przed tygodniem doznała pierwszej porażki w tym sezonie. Podopieczni Mariusza Rumaka stracili punkty w Gdańsku, gdzie przegrali z Lechią. Teraz zagrają na własnym boisku. Przy Bułgarskiej za kadencji trenera Rumaka Kolejorz nie przegrał ligowego spotkania, ale w ostatnich dwóch meczach również nie wygrał.

 

Jeszcze przed przerwą na mecze reprezentacji Lech bezbramkowo zremisował z Górnikiem Zabrze, a przed dwoma tygodniami podzielił się punktami z innym beniaminkiem Pogonią Szczecin. Jeden punkt wywalczony w ostatnich dwóch meczach zepchnął poznaniaków na piąte miejsce w tabeli.

Piast Gliwice ten sezon zainaugurował bardzo źle. Zespół Marcina Brosza w pierwszej kolejce przegrał u siebie 1:2 z Górnikiem, a następnie w identycznym stosunku poległ w Lubinie z Zagłębiem. Przełamanie nastąpiło w 3. kolejce, gdy gliwiczanie na własnym boisku ograli Pogoń Szczecin. Od tego czasu Piast nie stracił już punktu. Wygrał w Gdańsku z Lechią, w Białymstoku z Jagiellonią i przed tygodniem u siebie z Wisłą Kraków. Fantastyczna seria czterech zwycięstw z rzędu sprawiła, że gliwiczanie sensacyjnie zajmują trzecie miejsce w ligowej tabeli. Piast ma punkt więcej od plasującego się dwie pozycje niżej Kolejorza.

Mariuszowi Rumakowi przed sobotnim spotkaniem nie brakuje problemów kadrowych, zwłaszcza na pozycji środkowego obrońcy. W meczu z Lechią kontuzji twarzy doznał Hubert Wołąkiewicz, który z Piastem na pewno nie zagra. Problemy z łydką ma natomiast Manuel Arboleda i jego występ stoi pod znakiem zapytania. Do zdrowia wrócili za to Ivan Djurdjević i Gergo Lovrencsics. To z kolei powoduje, że swoją szansę otrzyma Marcin Kamiński. 20-letni defensor w obecnym sezonie ligowym w podstawowym składzie zagrał tylko w wyjazdowym meczu z GKS-em Bełchatów.

– Wiedziałem, że będę musiał czekać na słabsza dyspozycje kolegów, kartki czy kontuzje. Ja jednak robiłem swoje na treningach i cierpliwie czekałem na swoją okazję. Teraz taka się nadarza i postaram się udowodnić swoją wartość. Jest to dla mnie szansa, z której postaram się skorzystać i zająć miejsce w składzie do końca sezonu – mówi Marcin Kamiński.

To jednak nie koniec kłopotów trenera, bowiem Komisja Ligi na dwa mecze zdyskwalifikowała Mateusza Możdżenia, który jej zdaniem w ligowym spotkaniu z Lechią celowo wystawił łokieć w kierunku nadbiegającego Abdou Traore.

– Zirytowałem się, bo można się zgodzić, że popełnił błąd, ale czy zrobił to celowo już bym polemizował. Poza tym jest jedynym zawodnikiem ukaranym za ten mecz, a to już trochę dziwi. Moje osobiste zdanie jest takie, ze ruch Mateusza nie był zamierzony, bo nie kontrolował odległości Traore. Gdyby przy nim był ktoś wyższy jak na przykład Bieniuk to zapewne nic by się nie stało. Irytuje również data podjęcia werdyktu, która uniemożliwia nam odwołanie – uważa Mariusz Rumak.

Brak Możdżenia jeszcze bardziej ogranicza manewry związane z linią defensywy. W razie absencji i Arboledy i Wołąkiewicza, Możdżeń mógłby zostać cofnięty na prawą stronę defensywy, a na środek przesunąłby się Kebba Ceesay. Tak się jednak nie stanie i w tym przypadku od pierwszej minuty na placu gry najprawdopodobniej pojawi się Ivan Djurdjević, który z kolei uporał się już z kontuzją nadgarstka.

– Ivan trenuje z pełnym obciążeniem. Ma bardzo dobre wyniki i jestem przekonany, że może zagrać w pełnym wymiarze czasowym – twierdzi szkoleniowiec Kolejorza.

Mariusza Rumaka martwi również forma Aleksandara Toneva. Bułgar kapitalnie rozpoczął sezon i w meczach pucharowych był wiodącą postacią Kolejorza. Sezon ligowy również rozpoczął nieźle, popisał się między innymi fantastyczną bramką przy Konwiktorskiej, ale po przerwie na mecze reprezentacyjne już nie błyszczy. To wszystko spowodowało, że w Gdańsku Tonev nie zagrał ani minuty.

– Trener jest nie tylko trenerem, ale również pedagogiem. Ja jednak nie wychowuje przez sadzanie na ławce rezerwowych. Tonev jest w słabszej formie, ale to wciąż bardzo dobry zawodnik, który może dać wiele Lechowi. Musi to jednak potwierdzać w każdym meczu i na każdym treningu. Teraz ciężko pracuje nad powrotem do formy. Jesteśmy już po rozmowie. Aleks przyznał mi rację i na pewno nie jest obrażony – zapewnia Mariusz Rumak.

– Mamy doświadczenie gry z beniaminkiem i właśnie punktów straconych z Pogonią żałujemy najbardziej. To było spotkanie, w którym mieliśmy najwięcej okazji do strzelenia gola, a mimo to nie wygraliśmy. A Piast pokazał już, że jest zespołem lepszym od Pogoni – uważa pomocnik Lecha Poznań Mateusz Możdżeń.

Postawa drużyny z Gliwic jest największym zaskoczeniem obecnego sezonu T-Mobile Ekstraklasy. Drużyna Marcina Brosza wygrała swoje cztery ostatnie spotkania i z dorobkiem dwunastu punktów plasuje się na najniższym stopniu podium.

– Nie jestem szczególnie zaskoczony postawą Piasta. Ten zespół już wiosną w I lidze prezentował się bardzo dobrze. Na razie gliwiczanie grają jeszcze piłkę bardzo pierwszoligową. Stawiają przede wszystkim na futbol siłowy. Potrafią jednak zagrać wysoko pressingiem, są waleczni i to przynosi efekt w postaci zwycięstw – przyznaje obrońca Lecha Poznań Marcin Kamiński.

Lech natomiast kontynuuje doskonałą serię ligowych meczów bez porażki przed własną publicznością. Za kadencji Mariusza Rumaka Kolejorz rozegrał już dziewięć spotkań u siebie i w żadnym z nich nie zaznał goryczy porażki. Ostatnie dwa spotkania zakończyły się jednak remisami, a to dla Lech strata czterech punktów, a nie zdobycie dwóch.

– Bardzo nam zależy, żeby po ostatnich potknięciach w końcu wygrać przed własną publicznością. Zbliża się przerwa na kadrę, więc takie zwycięstwo sprawi, że do kolejnych spotkań będziemy mogli przygotowywać się w dobrych, optymistycznych nastrojach – dodaje Marcin Kamiński.

Jeszcze trzy tygodnie temu na zwycięstwo Piasta w zakładach postawiliby tylko nieliczni. Lech jak prawdziwa lokomotywa rozpoczął ten sezon, a gliwiczanie przeciwnie. Tymczasem ostatnie tygodnie przyniosły odwrócenie trendu i…

– Po tych wygranych nie musimy się bać Lecha, a wręcz przeciwnie – zauważa Wojciech Kędziora piłkarz Piasta – Jedziemy do Poznania z wiarą, że zwycięska seria będzie kontynuowana.– zapowiada „Kędi”.

Wygrane jedenastki z Okrzei zaskoczyły nawet bramkarza Lecha, Krzysztofa Kotorowskiego, który piłce widział już wiele

– Mocno się zdziwiłem, kiedy we wtorek odpaliłem komputer i zobaczyłem, że Piast jest na trzecim miejscu, punkt nad nami. Przed sezonem wydawało się, że wygrać z takim beniaminkiem będzie łatwo. A tak nie jest – mówi bramkarz Lecha. Poznański golkiper nawet przewiduje jaką taktykę obierze Piast – Pewnie zagrają z kontrataku i spróbuje wykorzystać stałe fragmenty gry. Mają je doborze wyćwiczone i posiadają piłkarzy, który umieją je wykonywać – dodaje Kotorowski.\

Trudności natomiast przewiduje Tomasz Podgórski, pomocnik Piasta – Mamy nadzieję, że podtrzymamy formę, że będziemy zmobilizowani i skoncentrowani, no i że rozegramy kolejny dobry mecz. Na pewno będzie nam się w Poznaniu grało dużo ciężej niż u siebie. Ja mogę obiecać, że damy z siebie wszystko. Nie będę się wypowiadał buńczucznie, że Lech powinien się nas bać, bo to ta drużyna będzie w sobotę faworytem, ale my będziemy starali się podtrzymać tą dobrą serię – podkreśla kapitan Piastunek jednocześnie zachęca kibiców do wyjazdu do Poznania – Kibice w meczu z Wisłą byli fantastyczni. Zapraszamy ich do Poznania, aby nam pomogli.

Uzasadnione obawy ma Mariusz Zganiacz, jednocześnie przedstawia receptę na sukces – Lech po porażce na Lechii będzie bardzo zmotywowany do wygrania z nami. My będziemy robić wszystko, żeby w realizacji tego planu przeszkodzić. Jeśli strzelimy pierwsi bramkę, będzie nam się grało zdecydowanie łatwiej i możemy sprawić niespodziankę. Będzie jednak bardzo ciężko, bo Lech u siebie jest naprawdę mocny.

Marcin Brosz, trener Piasta nie zabrał do Poznania Jakuba Świerczoka, Alvaro Jurado i Wojciecha Lisowskiego. Cała ta trójka nie będzie brana pod uwagę przy ustalaniu składu do końca tej  rundy na pewno.  Do autokaru nie wsiadł też Mateusz Matras, który także boryka się z kontuzją, ale mniejszego kalibru.  Jeszcze nie w pełni sił jest Rudolf Urban, choć nie wykluczone, że zobaczymy go już w meczu Młodej Ekstraklasy. O osłabieniach, mimo braku tych zawodników w przypadku Piasta raczej mówić nie można, bo wszyscy ci zawodnicy,  którzy  pokonali Wisłę są  do dyspozycji  szkoleniowca z Gliwic.

Jeśli o stawkę walczą ze sobą Piast i Lech to pewne jest, że w meczu tych drużyn nie zabraknie emocji i bramek. Zarówno ligowe starcia, jak i pucharowe w historii pojedynków były ciekawe dla kibiców. Oba zespoły zmierzyły się sześć razy w II lidze, cztery razy w Ekstraklasie i stoczyły pięć pojedynków w Pucharze Polski. Były też gry towarzyskie.

Trzy zwycięstwa Lecha, dwa Piasta i jeden remis. To bilans drugoligowych starć. Trzy wygrane poznaniaków i jeden remis w Ekstraklasie. Najwięcej emocji fanom z Gliwic przynosiły jednak pojedynki pucharowe. Tu bilans też jest korzystny dla Lecha, ale dwa mecze niebiesko-czerwoni rozstrzygnęli na swoją korzyść. Były to pamiętne spotkania rozegrane na stadionie XX-lecia oglądane przez kilkadziesiąt tysięcy widzów. Ostatni raz obie ekipy na boisku spotkały się w styczniu b.r. w towarzyskim spotkaniu. Minimalnie o jedną bramkę lepszy był Lech.

Arbitrem spotkania Lech Poznań – Piast Gliwice będzie Paweł Pskit. Łódzki sędzia w minionym sezonie prowadził tylko jeden mecz Kolejorza. W 20. kolejce poznaniacy wygrali w nim z Górnikiem Zabrze 1:0.

Źródło: lechpoznan.pl, piast.gliwice.pl

Fot. lechpoznan.pl

Dodaj komentarz