Pierwszy fragment meczu był nieco nudnawy, a w grze obu zespołów było zbyt dużo niedokładności i niechlujstwa. Po pierwszym kwadransie Lech całkowicie przejął inicjatywę i zdecydowanie dłużej utrzymywał się przy piłce. Absolutnie na dzisiejszym pojedynku najwięcej zyskał Jakub Moder, który starał się na każdym kroku pokazać, że warto na niego stawiać w pierwszej jedenastce. Gołym okiem można było zobaczyć jego wkład w akcje ofensywne lechitów. Już w 17 minucie mógł mieć asystę po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, ale do świetnie zagranej przez niego futbolówki żaden z jego partnerów jednak nie dosięgnął.
5 minut później Tymoteusz Puchacz, zastępujący dziś Wołodymyra Kostewycza na lewej obronie, wbiegł w pole karne, rozejrzał się i dograł do 21-letniego pomocnika, który pięknym strzałem w prawy róg bramki dał prowadzenie poznaniakom. Minęło niespełna 10 minut, a Lech podwyższył swoje prowadzenie i co ciekawe po raz kolejny dużą cegiełkę do tego gola dołożył „Modziu”. Na 18. metrze Podstawskiemu założył pressing, co sprawiło, że obrońca Pogoni spanikował i utracił piłkę. Raptem przechwycił ją Christian Gytkjaer, który bez namysłu perfekcyjnym strzałem w lewy dolny róg zaskoczył golkipera przyjezdnych.
Lechici dość szybko ustawili sobie mecz. W kolejnych minutach pierwszej części spokojnie rozgrywali piłką, wiedząc, że goście nie mają pomysłu na sforsowanie ich obrony. Tuż przed kończącym gwizdkiem szczecinianie jednak zaskoczyli. Podstawski stanął przed znakomitą okazją i mógł strzelić bramkę kontaktową, lecz przed jej utratą zespół Kolejorza uchronił van der Hart. Poza tą sytuacją w pierwszych 45 minutach lechitom nie można było niczego zarzucić. Konsekwentnie realizowali swój plan starcia z Pogonią i w optymistycznych nastrojach schodzili do szatni.