Lech wreszcie się przełamał!


Przez kilka minut gra została przerwana z powodu kontuzji graczy obu zespołów. Na początku murawę opuścił Marquitos z Miedzi, natomiast kilka chwil później na skutek urazu Cywkę zamienił Radut. W 24 minucie spotkania kapitalnie uderzył z dystansu Amaral, jednak po jego uderzeniu piłka odbiła się od słupka. Jak się później okazało w momencie strzału na pozycji spalonej był Makuszewski. Portugalczyk nie mógł pogodzić się z tym, że jego kolejny strzał okazał się bezowocny. Wierzył, że powiedzenie „do trzech razy sztuka” się spełni, jednak jego podejście nr 3 okazało powtórnym pudłem. Podczas pierwszych 45 minut okazji było niewiele, atakował przeważnie Lech.

Po przerwie nadal lechici preferowali grę ofensywną. W 51 minucie Amaral wreszcie umieścił futbolówkę w siatce. Gytkjaer wyłożył piłkę Portugalczykowi, który dopełnił formalności podwyższając wynik na 2:0. Kilka minut później sędzia Przybył został zmuszony, by skorzystać z pomocy VAR-u. Według Fernandeza Janicki zatrzymał piłkę ręką w polu karnym, jednak po analizie głównego arbitra z wozem sędzia nie zauważył niczego niezgodnego.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz