Lech – Śląsk 2-0: Nawałka wita się z fanami przy Bułgarskiej wygraną


Od początku spotkania poznaniacy dłużej utrzymywali się się przy piłce, obie ekipy nie spieszyły się do ataków. Zanim drużyny rozpoczęły stwarzać sytuację kibice zaprezentowali oprawę związaną z setną rocznicą wybuchu Powstania Wielkopolskiego. Z tzw. Kotła ulotnił się biało-czerwony dym. Boisko zostało zadymione, a więc spotkanie musiało zostać przerwane. Przez większość czasu pierwszej połowy wiało nudą, lechici głownie wymieniali podania w środkowej strefie, lecz z nich nic praktycznie nie wychodziło. Kolejorz zaliczył sporo strat, a każda kolejna minuta w wykonaniu poznańskiego Lecha była coraz bardziej niedokładna. Pierwsze sytuacje godne podziwu poznaniacy wypracowali sobie dopiero pod koniec tej części. Na początku z prawej flanki na głowę Gytkjaera dośrodkował Amaral, lecz Duńczykowi zabrakło odrobinę precyzji. Chwilę później Gytkjaer ponowił próbę zaskoczenia golkipera Śląska, uderzył z dystansu, jednak efektownie zainterweniował Słowik. Po 45 minutach spotkania wynik był bezbramkowy. Z obu stron brakowało precyzji i okazji, a kibice, którzy zdecydowali się przyjść na stadion dopingować na brak emocje z pewnością mogli narzekać, co prawda Kolejorz oddał 3 razy więcej uderzeń na bramkę rywala, lecz żadne z nich nie było celne.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz