Lech wygrał w Zabrzu 1:0 (Wypowiedzi)


Lech wygrał  w Zabrzu z Górnikiem 1:0 (0:0). Gola z rzutu karnego w 64 minucie zdobył Hubert Wołąkiewicz. Pod koniec meczu gospodarze nie wykorzystali rzutu karego. W 90 minucie jedenastkę przestrzelił Prejuce Nakoulma! Lech ma 35 punktów (aż 27 zdobytych na boiskach rywali), jest dwa punkty za Legią Warszawa. Z tyłu zostaje grupa pościgowa. W sobotę Lech podejmuje GKS Bełchatów.

Spotkanie drużyn walczących o mistrzostwo od początku prowadzone było w dobrym tempie, które jednak w żaden sposób nie przekładało się na tworzone sytuacje. Oba zespoły podeszły do meczu ze sporym respektem do rywala i przede wszystkim myślały o zabezpieczeniu tyłów. Na pierwszy strzał zabrska publiczność musiała poczekać więc do 21 minuty, gdy z dystansu niecelnie uderzał Łuczak. Lech odpowiedział celnym strzałem Ślusarskiego i rajdem Hamalainena. Fin dostał znakomitą piłkę od Trałki i miał sporo miejsca na lewym skrzydle. Zdecydował się na ścięcie akcji do środka, jednak zbyt długo zwlekał ze strzałem i został zablokowany. Po upływie pół godziny z dystansu szczęścia dwukrotnie próbował jeszcze Tonev. Za pierwszym razem Bułgar nie trafił jednak w światło bramki, a drugie uderzenie obronił Skorupski. Końcówka należała do zabrzan, jednak poza groźnymi dośrodkowaniami nic z ich ataków nie wynikało i do przerwy bramki nie padły.

W przerwie trener Mariusz Rumak zdecydował się na jedną zmianę. W miejsce Ślusarskiego wprowadził do gry Teodorczyka. Jednak to zabrzanie zaatakowali jako pierwsi i to dwukrotnie. W 49 minucie strzał z pola karnego Bonina w ostatniej chwili zablokował Wołąkiewicz. A minutę później kapitalną okazję miał Danch, który po błędzie poznańskich obrońców znalazł się sam przed Buricem. Piłka nie była jednak zbyt wygodna i jego strzał głową minął światło bramki. Niewykorzystane sytuacje powinny zemścić się na gospodarzach kilkanaście sekund później. Po akcji prawą stroną w polu karnym przytomnie zachował się Tonev, który przepuścił piłkę i tym samym umożliwił Hamalainenowi pojedynek jeden na jeden ze Skorupskim. Fin uderzył jednak za bardzo w środek bramki i golkiper gospodarzy skutecznie interweniował. Jeszcze większym kunsztem Skorupski popisał się w 54 minucie. Lech wyszedł z kontrą 3 na 2. Tonev idealnie zagrał w tempo do Teodorczyka, ale ten także przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Górnika. W pierwszych 10 minutach drugiej połowy wydarzyło się więcej niż w całej pierwszej. A to jeszcze nie był koniec. W 56 minucie z 16 metrów pod poprzeczkę strzelał Hamalainen, jednak Skorupski znów był na posterunku. Golkiper gospodarzy skapitulował dopiero w 63 minucie, gdy z rzutu karnego pokonał go Wołąkiewicz, który tym samym strzelił swoją premierową bramkę w barwach Kolejorza. Trzeba jednak przyznać, że decyzja o podyktowaniu jedenastki była kontrowersyjna. Akcję Lecha rozpoczął Linetty, który w środku pola mijał zabrzan jak slalomowe tyczki i obsłużył Hamalainena. Ten odegrał z powrotem do Linettego, po którego strzale zza pola karnego piłka zdaniem Raczkowskiego trafiła w rękę Gancarczyka, z czym były obrońca Kolejorza nie mógł się pogodzić i za protesty obejrzał jeszcze żółtą kartkę. Jedenastkę na gola zamienił Wołąkiewicz. 9 minut po stracie bramki trener Adam Nawałka zdecydował się zagrać va banque i dokonał 3 zmian naraz. Na boisku pojawili się m.in. wracający po kontuzji Nakoulma i debiutujący w Górniku Jeleń. Te roszady niewiele jednak dały do 89 minuty. Wtedy na indywidualną akcję zdecydował się Iwan i zdaniem sędziego Raczkowskiego został sfaulowany w polu karnym przez Kamińskiego, choć decyzja była równie kontrowersyjna jak w 62 minucie. Do piłki podszedł Nakoulma i ku uciesze będących na trybunach Piotra Reissa i prezesa Karola Klimczaka fatalnie spudłował. Dzięki kiksowi Burkińczyka Kolejorz mógł się cieszyć z kolejnych 3 punktów i 9! w tym sezonie zwycięstwa na wyjeździe.

Górnik: Łukasz Skorupski – Paweł Olkowski, Adam Danch, Oleksandr Szeweluchin, Seweryn Gancarczyk – Bartosz Iwan, Aleksander Kwiek – Grzegorz Bonin, Wojciech Łuczak, Sergiej Mosznikow – Tomasz Zahorski.

Lech: Jasmin Burić – Kebba Ceesay, Marcin Kamiński, Ivan Djurdjević, Hubert Wołąkiewicz – Rafał Murawski, Łukasz Trałka – Karol Linetty (84′ Gergo Lovrencsics), Kasper Hamalainen, Aleksandar Tonev (86′ Mateusz Możdżeń) – Bartosz Ślusarski (46. Łukasz Teodorczyk).

Powiedzieli po meczu:

Mariusz Rumak (trener Lecha): – Moim zdaniem spotkały się dziś dwie równorzędne drużyny i remis byłby sprawiedliwy. Zaczęliśmy to spotkanie nie tak, jak chciałem. W pierwszej połowie Górnik nas zdominował. Lepiej było po przerwie, kiedy stworzyliśmy kilka sytuacji, ale ich nie wykorzystaliśmy. Były dwa rzuty karne i wygraliśmy mecz. Moim zdaniem bardzo ważne było wybronienie się przy stałych fragmentach gry, które w wykonaniu Górnika są bardzo groźne. Niezwykłe nie jest to, że wygrywamy na wyjazdach, tylko to, że nie potrafimy wygrywać u siebie. Tak naprawdę, dziś mieliśmy sporo szczęścia, bo gdyby Górnik wykorzystał rzut karny, skończyłoby się remisem.

Adam Nawałka (trener Górnika): – Boli nas ta porażka. Tym bardziej, że mecz był wyrównany. Pierwsza połowa należała do nas, jeżeli chodzi o posiadanie piłki. Obiektywnie sytuacji z obu stron było po równo, natomiast to co było najbardziej wyraziste, to kuriozalna bramka. Nie będę komentował pracy sędziego, bo darzę arbitrów dużym zaufaniem. Myślę jednak, że trzeba się zastanowić nad celowością pracy sędziów liniowych i dodatkowych za bramkami. Są po to, by w sytuacjach kontrowersyjnych z nich korzystać. Powtórki pokazują, że piłka odbiła się od pleców Seweryna Gancarczyka. Ci dodatkowi sędziowie są po to, żeby pomagać i stąd apel, aby umieć z tego wynalazku korzystać. Oczywiście nie winię sędziego za porażkę. Przede wszystkim patrzymy na własne błędy, brakowało nam jakości w rozegraniu piłki. Nie pozwolę, by zawodnicy zbyt długo rozpamiętywali tę porażkę. Jutro rozpoczniemy przygotowania do meczu z Legią. Kwestia ustalenia, kto wykonuje rzut karny, pozostanie naszą wewnętrzną sprawą w szatni.

Rafał Murawski: – Fajnie, że trwa nasza passa zwycięstw na wyjeździe, choć wiadomo, że co do stylu można mieć zastrzeżenia. Spodziewaliśmy się ciężkiego meczu i rzeczywiście tak to spotkanie się układało i tak wyglądało. Graliśmy solidnie, mieliśmy swoje sytuacje więc myślę, że to zwycięstwo to nie tylko kwestia szczęścia w końcówce, ale że było ono zasłużone.

Hubert Wołąkiewicz: – Ojcem tego zwycięstwa jest cały zespół, bo po zwycięstwo tu przyjechaliśmy. Nastawiliśmy się na mecz walki i spodziewaliśmy się, że zespół, który pierwszy strzeli bramkę będzie bliżej zwycięstwa. Tak też się stało. W końcu podyktowano nam rzut karny, bo tego stałego fragmentu w tym sezonie jeszcze nie mieliśmy. Cieszę się, że udało mi się go wykorzystać.

Seweryn Gancarczyk: – Na pewno nie tak wyobrażaliśmy sobie nasze ostatnie mecze na własnym stadionie. Po porażce z Jagiellonią chcieliśmy dziś sobie poprawić nastroje. Wiadomo przecież, że z Lechem konkurujemy o te najwyższe w naszej lidze miejsca. Obie ekipy miały po rzucie karnym. Lech strzelił, my nie i wynik jest jaki jest. Spotkanie było meczem walki, ale myślę, że był to mecz wyrównany. Przegrywamy, ale nie załamujemy się.

O przedmeczowych nastrojach czytaj tutaj.

źródło www.lechpoznan.pl

Dodaj komentarz