Lech Poznań rozpoczął sezon od bezbramkowego remisu z Radomiakiem Radom


Problem z utrzymaniem linii spalonego miał również Mikael Ishak, przez co jego gol również nie został uznany. Mimo wielu prób, Lech w pierwszej części nie zdołał otworzyć wyniku. Po wyśmienitym podaniu piętką Ishaka w sytuacji sam na sam w 28 minucie znalazł się Jakub Kamiński, ale pojedynek z bramkarzem przegrał, podobnie kilkanaście minut później, gdy główkował po dobrym dośrodkowaniu Joela Pereiry. Zatem od utraty bramki Radomiaka uchroniły najpierw dwa spalone, później dwie świetne parady golkipera, a na domiar tego tuż przed zejściem do szatni poprzeczka po silnym uderzeniu Mikaela Ishaka.

Mimo ciągłego prowadzenia gry przez ekipę Macieja Skorży, radomianie nie skupiali się wyłącznie na defensywie. Również poszukiwali swoich szans, czyniąc widowisko jeszcze bardziej atrakcyjnym. Najlepszą sytuację wypracowali sobie w 23 minucie, gdy futbolówka po strzale Luisa Machado odbiła się o poprzeczkę.

Pierwsza odsłona była zdecydowanie barwniejsza od drugiej, w której zobaczyliśmy mniej konkretnych ataków z obu stron. Nadal dominował Kolejorz, ale nie potrafił skonstruować ataku, który zostałby zwieńczony umieszczeniem piłki w siatce. Musi więc zadowolić się remisem na starcie rozgrywek. Czy przekonał kibiców? Jeszcze nie teraz.

Czytaj także:

Zdjęcia kibiców na meczu Lech – Radomiak

Skorża: – Tracimy dwa ważne punkty

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz