Lech Poznań przegrał w Gdańsku z Lechią 1:2


Obrońcy gubią krycie, a Lechia korzysta

Pierwsze minuty meczu upływały dość spokojne, gra toczyła się z dala od bramek. Zdecydowanie dłużej przy piłce utrzymywali się niebiesko-biali, którzy budując swoją pewność siebie, wymieniali sporo podań na całej szerokości boiska. Mimo częstych starań nie zdołali poważnie zagrozić. Przeciwnie działo się po drugiej stronie murawy. Osamotniony Sławomir Peszko na połowie Lecha zdecydował się popędzić w stronę bramki, w ostatniej chwili został powstrzymany przez jednego z obrońców i uderzył wprost w Mickey’a van der Harta. Chwilę później poznańscy defensorzy już nie wywiązali się z obowiązków i przespali moment, gdy niepilnowany Sobiech zagrał do także niepilnowanego Peszki. Były lechita bez problemu wyprowadził swój zespół na prowadzenie.

W 33 minucie Mladenović dośrodkował w pole karne Lecha, a obrońcy z Poznania znowu odpuścili krycie, dzięki czemu gospodarze ponownie mieli ułatwioną drogę do zdobycia bramki. Podanie przechwycił Nalepa. To mogło być upokarzające, bo gola strzelił środkowy obrońca. By go zdobyć nie musiał nawet specjalnie się starać. Minęły zaledwie 2 minuty, a gdańszczanie mogli dobić Kolejorza i to już w pierwszej połowie. Kapitalną wrzutką popisał się błyszczący dziś Peszko, lecz z dogodnej sytuacji nie skorzystał Udovicić, a uderzał przecież z najbliższej odległości. Celem Lecha jest likwidacja ataków przeciwników. Dziś poznańscy obrońcy jednak przyjęli rolę dawcy prezentów, z której lechiści skrzętnie korzystali.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

1 komentarz

  1. Michał pisze:

    Ale ten Lech słaby, co oni cały tydzień na treningach robia?! Jaki zarząd taka drużyna. ZENADA!

Dodaj komentarz