Lech Poznań oszukał sam siebie, teraz płaci słoną cenę


Nie trzeba być jednak ekspertem, by dostrzec, iż podstawowi gracze nie mają zaufanych zmienników. W meczu ze Standardem trener Dariusz Żuraw, widząc bezradność swoich piłkarzy, postanowił dać szansę Filipowi Marchiwńskiemu, Nice Kaczarawie i Vasylowi Kravetsowi. Wpuścił ich na murawę niezależnie od ich codziennej dyspozycji. Innych ofensywnych rezerwowych bowiem do wyboru nie miał. Świeże siły nie pomogły zespołowi w wymierny sposób, nie wniosły zwyczajnie nic. Ktoś powie, że do Belgii nie polecieli Mohammed Awwad i Jakub Kamiński. Racja, ale absencje mogły być znacznie dotkliwsze, tym bardziej w dobie koronawirusa, o czym przekonał się niedawny rywal poznaniaków.

Słowem, Lech Poznań oczekujący pomyślnych wyników na trzech frontach, nie może zaniedbywać ławki rezerwowych. Przed meczem z Belgami na antenie TVP Sport dyrektor sportowy Kolejorza Tomasz Rząsa utwierdzał w przekonaniu, że Poznańska Lokomotywa ma szeroką kadrę i że radzi sobie ona w każdych rozgrywkach. Niestety, wypowiadając te zdania, minął się z prawdą. Lech oszukał sam siebie, a przy okazji kibiców. Teraz płaci za to słoną cenę.

Czytaj także:

Trener Lecha: – tak nie może zachowywać się zawodowy piłkarz

Mateusz Mamet

Zdjęcie  lechpoznan.pl / Fot. Przemysław Szyszka

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz