Lech Poznań na drodze krzyżowej. Dekada historii


Stacja III: Na Rumaku do Europy po blamaż

Nowym szkoleniowcem Lecha został dotychczasowy asystent Bakero, 34-letni Mariusz Rumak. Początkowo nie można było rzec, że zastępca Baska nie ugasił po nim pożaru. Gra zaczęła się wreszcie układać. Nowy trener dużą wagę przywiązywał do ataków boczną strefą boiska, co z biegiem czasu stało się silną stroną poznańskiej drużyny. Za jego sprawowania, sytuacja w tabeli znacznie się poprawiła. Dwa razy z rzędu sięgnął po tytuł wicemistrzostwa kraju. Choć aspiracją było 1. miejsce, to cel minimum został zrealizowany. Pod wodzą Rumaka zauważalna była pewna jakość, co zauroczyło rządzących w klubie. Z młodym szkoleniowcem był związany długofalowy plan, a także przyszłościowa wizja sukcesu. Wobec tego postanowiono z nim przedłużyć umowę o 3 lata.

Trudno jednak było o pełną satysfakcję. Były wzloty, ale przede wszystkim upadki. Z roku na rok bywało coraz gorzej, a czarny scenariusz się powtarzał. Mowa oczywiście o katastrofie w europejskich pucharach. To właśnie Rumak jest symbolem haniebnych porażek z: AIK-iem Solna aż 0:3,  Żalgirisem Wilno 0:1, czy  Stjarnanem FC 0:1. Szkoleniowiec poznaniaków zawsze z europejskich wypraw wracał na tarczy, nie kwalifikując się do fazy grupowej ani razu.

Nie sposób marzyć o sukcesach na arenie międzynarodowej, jeżeli nie potrafi się wygrywać w arenie krajowej. W Pucharze Polski, Kolejorz odpadł w ciągu trzech lat – trzykrotnie. Najpierw z Wisłą Kraków 0:1, potem dotkliwie po dogrywce z Olimpią Grudziądz 1:2, a na koniec poniósł klęskę z Miedzią Legnica 0:2.

Nieakceptowalne plamy na trenerskiej karcie Rumaka spotkały się ze srogą krytyką kibiców. Po przegranej z Miedzią, fani nie wytrzymali i wystawili szkoleniowca na portal Allegro. Kilkakrotnie domagano się dymisji trenera, lecz działacze poznańskiego klubu zdecydowali się go zwolnić dopiero po kompromitacji z islandzkim FC Stjarnan.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz