Lech przegrywa w Kielcach


Lech przegrywa w Kielcach. „Kolejorz” dzielnie bronił się w dziesiątkę niemal przez całe spotkanie, bowiem już w ósmej minucie czerwoną kartkę obejrzał Kamiński. Niestety, nie udało się dowieźć remisu do końca, bo w końcówce gola na wagę zwycięstwa zdobył Daniel Gołębiewski.

Lech - Zagłębie - xnews12

Fatalnie rozpoczął się ten mecz dla poznaniaków. W ósmej minucie pogubił się Marcin Kamiński, zabrał mu piłkę Maciej Korzym, a obrońca Lecha w akcji ratunkowej sfaulował wychodzącego na czystą pozycję rywala. Efekt? Czerwona kartka i „Kolejorz” musiał radzić sobie ponad 80 minut meczu w „dziesiątkę”. Gra była wyrównana, goście kilkukrotnie uderzali z daleka, ale bez efektu. W 20. minucie ciąg dalszy złych wiadomości – z boiska musiał zejść Rafał Murawski. Zmianę wymusił na kapitanie Lecha uraz mięśnia. W międzyczasie bardzo blisko gola byli kielczanie, ale Gostomski sparował silne uderzenie z rzutu wolnego na poprzeczkę.

Korona nie zamierzała być łaskawa dla osłabionych poznaniaków. Najbliżej trafienia był Pilipczuk, który raz strzelał niecelnie, a raz w fenomenalnym stylu został zatrzymany przez Macieja Gostomskiego. Lech nie składał broni i w 38. minucie był o włos od prowadzenia, jednak Arboleda nie zamknął dośrodkowania Lovrencsicsa. Chwilę później blisko też był Barry Douglas, ale w niezłej sytuacji trafił tylko w boczną siatkę. Do przerwy wynik nie zmienił się i piłkarze obu drużyn schodzili do szatni bez bramek.

Tuż po przerwie błąd Manuela Arboledy wykorzystał Korzym, dograł do Kiełba, ale dosłownie w ostatnim momencie byłego lechitę uprzedził jeden z defensorów gości. Chwilę wcześniej kolejny pojedynek na linii Pilipczuk-Gostomski wygrał golkiper Lecha. Gospodarze byli w gazie, ale brakowało skuteczności – tak było w przypadku Jacka Kiełba, który stanął przed bramką Lecha, ale zgubił piłkę między nogami.

Korona w drugiej połowie zdecydowanie przeważała, ale co z tego, skoro marnowali sytuację za sytuacją? Mieli Lecha na talerzu, ale grali bardzo prostą piłkę, co nie wystarczało na przyzwoicie ustawionych piłkarzy Mariusza Rumaka. „Złocisto-krwiści” oddali ponad 40 (!) dośrodkowań, ale z żadnego nie potrafili strzelić gola. Skuteczność? DRA-MA-TY-CZNA. Korona dopięła swego dopiero w 88. minucie. Wtedy wreszcie udało się dośrodkować celnie, a do bramki trafił Daniel Gołębiewski. Wydaje się, że lepiej w tej sytuacji mogli się zachować Arboleda oraz Gostomski.

Lech jest winny sam sobie, a właściwie Marcinowi Kamińskiemu. W dziesiątkę grało się im ciężko, właściwie sami skazali się na porażkę. Do tego doszedł uraz Rafała Murawskiego, a w końcówce Dimitrje Injaca. Do Krakowa „Kolejorz” pojedzie w dość mocno przetrzebionym składzie. Z kolei Korona znowu zapewnia sobie zwycięstwo w ostatnich minutach. To nadal efekty pracy Ojrzyńskiego czy to już szlif trenera Pachety?

Korona Kielce – Lech Poznań 1:0 (0:0)

Korona: Małkowski, Golański, Dejmek, Stano, Sylwestrzak, Marković, Jovanović, Sobolewski, Kiełb (74. Janota), Pilipczuk, Korzym (59. Gołębiewski)

Lech: Gostomski, Henriquez, Arboleda, Kamiński, Możdżeń, Injac (83. Formella), Murawski (20. Douglas), Lovrencsics, Hamalainen, Linetty, Teodorczyk (59. Ślusarski)

Bramki: Daniel Gołębiewski (88.)

Czerwona kartka: Marcin Kamiński

Żółte kartki: Vlastimir Jovanović, Siergiej Pilipczuk

Sędzia: Marcin Borski

 

Dodaj komentarz