Przy Bułgarskiej tylko 1:1


Lech Poznań w drugiej kolejce ekstraklasy zremisował z Cracovią 1:1 (0:0). Piłkarzy pożegnały gwizdy. – Rozczarowanie, lechici zawiedli  – skomentował Piotr Reiss.

W porównaniu do czwartkowego meczu z Honką w wyjściowym składzie Lecha na mecz z Cracovią doszło aż do sześciu zmian. Na ławkę rezerwowych powędrowali Jasmin Burić, Marcin Kamiński, Szymon Drewniak, Kasper Hamalainen, Vojo Ubiparip oraz Łukasz Teodorczyk.

Początek meczu przebiegał w wakacyjnym tempie. Po pierwszych kilku minutach dla Cracovii inicjatywę przejął Lech, ale piłka po dośrodkowaniach i strzałach podopiecznych Rumaka leciała bardziej w stronę trybun, niż bramki Pilarza. Pierwsze groźne uderzenie zobaczyliśmy dopiero w 24. minucie, gdy niecelnie po ziemi próbował Szeliga, ale zabrakło około metra. Dopiero po pół godzinie goręcej zrobiło się pod bramką gości, ale Arboleda okazał się za krótki i w doskonałej sytuacji nie dołożył głowy do dośrodkowania Lovrencsicsa.

Tempo do przerwy iście sparingowe. Cracovia na siłę starała się utrzymywać przy piłce z rzadko podchodząc bliżej bramki przeciwnika niż 30 metrów. Lech z kolei bez pomysłu, z niewidocznym Drygasem. Jedyny jasny punkt po stronie gospodarzy to ruchliwy Pawłowski. W ekipie trenera Stawowego na plus Steblecki.

Na trybunach zaś trwa wspaniały doping. Gdyby tylko piłkarze przejęli energię fanów… Po przerwie obraz na boisku niewiele się zmienił. Nerwowa gra z obu stron, skrzydła Lecha całkowicie bezproduktywne. Dopiero w 58. minucie na efektowne nożyce zdecydował się Pawłowski, ale piłka po jego strzale poszybowała nad poprzeczką. Po godzinie gry miarka się przebrała i trener Rumak zdecydował się na podwójną zmianę – zeszli Ślusarski i Pawłowski, a na boisku zameldowali się Ubiparip oraz Hamalainen.

Tempo gry nadal nie zachwycało. Gra Cracovii nieco ożywiła się po wejściu Saidiego i Nowaka, którzy rozbujali prawą stronę boiska. W 74. minucie Marcin Kuś w sposób niesportowy przeszkodził wybijającemu piłkę Kotorowskiego, za co obejrzał swoją drugą żółtą kartkę i w konsekwencji wyleciał z boiska.

W 81. minucie wreszcie obudził się Lech. Lovrencsics do Hamalainena, ten z pierwszej piłki puścił w bój Węgra, który przegrał pojedynek z Pilarzem. Dwie minuty później padł upragniony gol. Ubiparip plasowanym strzałem z 25. metrów pakuje piłkę do siatki. Wydaje się, że golkiper gości mógł się lepiej zachować. Minęło 60 sekund i znowu zakotłowało się pod bramką „Pasów”, ale w ostatniej chwili blokowany był Lovrencsics. Wydawało się, że „Kolejorz” dotrzyma to prowadzenie do końca, ale na dwie minuty przed końcem byliśmy świadkami kuriozalnej bramki. Saidi dośrodkował w pole karne, nikt nie kwapił się do przejęcia tej piłki i ta wpadła obok Kotorowskiego.

Kibice pożegnali piłkarzy gwizdami.

Lech: Krzysztof Kotorowski – Kebba Ceesay, Hubert Wołąkiewicz (87. Marcin Kamiński), Manuel Arboleda, Tomasz Kędziora – Łukasz Trałka, Kamil Drygas – Mateusz Możdżeń, Szymon Pawłowski (60. Kasper Hamalainen), Gergo Lovrencsics – Bartosz Ślusarski (60. Vojo Ubiparip).

Cracovia: Krzysztof Pilarz – Marcin Kuś, Mateusz Żytko, Milos Kosanović, Adam Marciniak – Krzysztof Danielewicz, Sławomir Szeliga, Rok Straus (64. Marcin Budziński) – Edgar Bernhardt (46. Saidi Ntibazonkiza), Vladimir Boljević, Sebastian Steblecki (68. Dawid Nowak).

Kartki:  żółte – Kamil Drygas, Manuel Arboleda (Lech); Marcin Kuś, Sławomir Szeliga, Saidi Ntibazonkiza (Cracovia): czerwona: Marcin Kuś (druga żółta w 74 minucie).

Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 14.663.

Z Bułgarskiej relacjonował Damian Smyk

Fot. Damian Smyk

Dodaj komentarz