Kulturalny transfer roku: Teatr Nowy przejął organizację Festiwalu „Pamiętajmy o Osieckiej”


Trzeba podkreślić, że propozycje „De Mono” nie ingerowały mocno w muzyczną tkankę znanych piosenek Agnieszki Osieckiej i publiczność mogła nucić wraz z wykonawcami znajome wersje ballady z filmu „Prawo i pięść”, „Okularników”, ballady z „Czterech pancernych i psa”, „Cyganka”, czy „Wsiąść do pociągu” z finałem, śpiewanym przez całą salę. Niestety, nietrafionym pomysłem organizatorów było powierzenie Marcinowi Januszkiewiczowi, laureatowi I nagrody 14. edycji konkursu, wykonania dwóch niedzielnych koncertów, podczas których zaprezentował on publiczności utwory ze swojej płyty „Osiecka po męsku”. Piszę „nietrafionym”, bowiem gala finałowa konkursu i festiwalu bez występu jego laureatów nie jest tym, czego oczekuje publiczność. Olbrzymie zainteresowanie dwoma pierwszymi koncertami w piątek i sobotę dowodzi (błyskawicznie sprzedane bilety), że magnesem przyciągającym słuchaczy są młodzi interpretatorzy piosenek Osieckiej, a nie występujący po nich artyści, anonsowani jako gwiazdy. W niedzielę bez wątpienia zabrakło prezentacji laureatów w pierwszej części koncertu, a Marcin Januszkiewicz, obdarzony wyjątkowym muzycznym talentem– sam nie udźwignął ciężaru zainteresowania publiczności nowymi aranżacjami piosenek patronki festiwalu. Mimo epatowania ponadczterooktawową skalą swego głosu i sięganiem niebotycznych dla przeciętnych śmiertelników dźwięków, jego interpretacje skażone były grzechem jednorodności rozwiązań muzycznych, gdzie popis wokalny dominuje nad ekspresją wynikającą z poetyckiego tekstu. Tytuł płyty „Osiecka po męsku” jest także zwodniczy, bo „po męsku” interpretują Osiecką Maryla Rodowicz i Edmund Fetting, a Januszkiewicz czyni to bardzo lirycznie i delikatnie, wręcz „po kobiecemu”. Dla mnie artysta najbardziej odkrywczy był w piosence „Diabły w deszczu” (muz. Seweryna Krajewskiego), ale …wykonanej razem z laureatką I nagrody, rewelacyjną Małgorzatą Walendą. Na korektę zasygnalizowanych mankamentów organizatorzy będą mieli okazję przy opracowywaniu założeń przyszłorocznej edycji festiwalu. A jego powodzenie jest murowane, bo zgłoszenia do udziału nadsyła corocznie ponad dwustu wykonawców, zaś przebieg sierpniowych warsztatów i koncertów w kultowym wręcz Teatrze Atelier w Sopocie śledzą tysiące słuchaczy. Otwartym pozostaje pytanie, ilu osobom spośród nich uda się nabyć bilety na 22. edycję festiwalu w 2019 roku.

Jerzy Laskowski

Fot. Marcin Baliński

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz