Kolacja na cztery ręce #NAWOLNYM


Spotkanie dwóch skrajnie innych muzyków, które nigdy nie miało miejsca. Jeden raczej biedy i skromny drugi bywalec londyńskich salonów, opływał w luksusy i bogactwa. Oboje znali świetnie swoją twórczość niechętnie się do tego przyznając, urodzeni w tym samym roku, ale nigdy się nie spotkali. Jan Sebastian Bach, w którego wcielił się Olaf Lubaszenko oraz Jerzy Fryderyk Haendel, którego zagrał Emilian Kamiński.

Tym razem spektakl z rekordową widownią, która miała okazję oglądać aktorów w niecodziennej sytuacji, a mianowicie w pewnym czasie aparatura odmówiła posłuszeństwa i panu Emilowi przestał działać mikrofon, ale oni jakby nigdy nic grali dalej. Trwało to kilka minut, po których panowie uśmiali się i porozmawiali z widownią, po czym ogłoszono przerwę. Po przerwie wszystko już działało i spektakl zakończył się zgodnie z planem. Świetna obsada, bo do dwóch wspomnianych już nazwisk  dołącza jeszcze postać dowcipnego miłośnika opery, kamerdynera Schmidta, którego zagrał Maciej Miecznikowski.

Tekst i zdjęcia Adam Michta

Dodaj komentarz