Era Jazzu od 25 lat budzi nas do życia w tym, co można nazwać ogrodem polskiego i światowego jazzu. Tak! Coraz częściej wrażenie, że niezależnie od tego w jakim krańcu jazzu i na jakiej scenie świata żyjemy – chce nas ogarnąć epoka lodowcowa – tak można nazwać brak artystycznej wrażliwości i zrozumienia dla kultury, potrzeb jej twórców i melomanów. A my i tak wiemy czym jest wiosna.. i że jest… powinna być! Udowodniła to kwietniowa edycja Ery Jazzu, która stoi na straży nie tylko wiosny ale każdej pory roku, w której skrywa się jasny , czysty, rasowy lub po prostu nasz jazz…
Jeden twórca (Dionizy Piątkowski), jeden zamek (C.K. ZAMEK), dwa wieczory, dwie formacje, setki nowych twarzy… i jedna publiczność bijąca brawa na stojąco (niepisana tradycja).
Nim wstanie dzień…
„Nim wstanie dzień” to widowisko muzyczno-teatralne, które budzi nie tylko dzień, ale i świt. Daje możliwość wejścia w osobistą relację z Krzysztofem Komedą jako „wielkim nazwiskiem” i „wielkim człowiekiem”. Jest to jednak taka relacja, gdzie możemy mu podać rękę, idziemy z nim do knajpy, bawimy się na salonach w Hollywood i Cannes; podglądamy nuty, które mają dopiero stać się częścią partytury do legendarnych filmów, czuwamy w szpitalu przy ostatnich ósemkach, w której układały się oddechy Komedy, gdy odchodził na stronę ciszy. Ale za nim to nastaje całujemy się z „Crazy Girl” i szukamy „Noża w wodzie”, by się przekonać, że mieliśmy go cały czas przy sobie, ale nie odbezpieczaliśmy jego błysku przed wstaniem tytułowego dnia. Spotkanie z Komedą definiują dźwięki kwartetu jazzowego. Z nut i z wyobraźni grają znakomici muzycy: trębacz Adam Kawończyk, basista Krzysztof Witkowski, multiinstrumentalista Oleg Dyyak a także gitarzysta – Piotr Domagała. Ich muzyka pełni rolę zarówno ilustracyjną jak i narracyjną. Muzycy są ubrani (nie przebrani) w stroje chirurgów i nie tylko dlatego, że w pierwszej fazie spektaklu stoją przy łóżku szpitalnym, na którym leży Komeda. Dzieła Komedy interpretują z chirurgiczną precyzją, pozwalając jednak odejść od patosu na rzecz pulsacji dźwięków, która momentami wychodzi poza ramy wyobraźni a kiedy indziej pozostaje w niej – jak organ, którego nie trzeba operować, bo jest zdrowy. Pomiędzy dźwiękami słyszymy piąty instrument – głos i grę aktorską Michała Kosali – sugestywną, w tonacji tego, o czym Komeda mógł marzyć lub po prostu tego doświadczał. Ten ekspresyjny monodram bazuje na dokumencie i literackiej fikcji. Nowoczesne efekty graficzne i wizualizacje dają uniwersalny pogląd na fabularyzację życia poznańskiego kompozytora. Tak było drugiego wieczoru.
EABS czyli w skrócie – „ekspresyjna analiza brzmienia supernowego”
Pierwszy wieczór należał do formacji EABS, która potwierdziła, że pozycję na rynku jazzowym można budować poprzez reinterpretację tego chyba najbardziej nieokiełznanego gatunku muzyki. Różne style lecz nie stylowość. Formą jest dla nich brak sprawdzonej formy; oswojeniem pragnień – niespełnianie oczekiwań, które mogłyby podpowiadać skojarzenia. Innowacyjność zrodzona z twórczej odwagi, wyznaczanie bezpiecznych dróg na przełaj jakby to, co premierowe już w chwili pojawienia się i usłyszenia dźwięków, przechodziło do historii. Koncert, który zapewne się spodobał miłośnikom awangardy jak i tego, co eksperymentalne w kulturze rozpisania dźwięków na emocje publiczności.
Drodzy melomani i jazzfani! Nie ziewamy! Budzimy się do życia! Jak widzimy (i słyszymy) wszystko kwitnie wkoło, a srebrny Jubileusz Ery Jazzu jest prawdziwie cenny nie tylko dla przysłowiowej wiosny.
Dominik Górny
Zdjęcia Hieronim Dymalski
Czytaj także:
Era Jazzu – Nim wstanie dzień (ZDJĘCIA)