Kolejorz awansował do ćwierćfinału PP


Nie, ten mecz nie rozpoczął się tak jak przed rokiem 1/8 Pucharu Polski. Wtedy to Lech podejmował na Inea Stadionie Jagiellonię Białystok i wynik otworzył już w ósmej sekundzie Zaur Sadajew. Dziś przy Bułgarskiej nie było ani Jagiellonii, ani Zaura. Była za to bramka i awans Lecha.

Lech Piast 26

Już od pierwszego gwizdka sędziego Marcina Borskiego inicjatywę nad spotkaniem w pełni przejęli lechici. W piątej minucie w dogodnej sytuacji znalazł się Szymon Pawłowski. Jednak zarówno tę, jak i kilka później kolejną, skrzydłowy Lecha zmarnował.

Ten sam zawodnik Kolejorza dziesięć minut później zagrał z lewego skrzydła trudną piłkę w pole karne Wojciecha Skaby.  Dośrodkowanie było jednak za trudne dla  samotnie wbiegającego na piąty metr Kownackiego i napastnik Lecha nie trafił w futbolówkę. Akcję zamykał jeszcze znajdujący się w wątpliwej formie Dariusz Formella. Młody skrzydłowy Lecha nikogo z ponad 11 tysięcy kibiców zgromadzonych na Inea Stadionie nie zdziwił posyłając piłkę gdzieś w trybuny.

Pierwsza połowa minęła pod znakiem kolejnych najpierw skrupulatnie wypracowanych, a potem marnowanych okazji. Nawet Tamasowi Kadarowi udało się strzelić. Strzelić, bo do strzału na bramkę trochę brakowało. Jego uderzenie zaliczyłbym raczej do tych z grupy „przynajmniej nie będzie kontry”. Chwilę później piłkę wyłuskał Pawłowski i będąc sam na sam ze Skabą uderzył z woleja kilka metrów od słupka. Później przymierzał jeszcze Formella z wolnego – słabo po krótkim słupku, obroniony przez bramkarza Ruchu i  Dawid Kownacki tuż obok bramki. Doskonałą pozycję doskonale zmarnował także Kasper Hamalainen gubiąc piłkę między swoimi nogami w polu karnym rywala. Podczas pierwszych 45 minut warto odnotować więc liczne strzały Pawłowskiego- to zablokowane, to wybronione przez defensorów Ruchu. Pewni na bokach obrony Tamas Kadar i Kebba Ceesay, a także uparcie aktywny i waleczny Kownacki.

Na początku drugiej nikt już nie miał wątpliwości – Lech musi w końcu coś strzelić, wcisnąć i awansować, by podnieść się z kolan i przełamać. W powodzenie tej akcji uwierzyli kibole Lecha, co głośno wyargumentowali w 50. minucie. Pewnie to był sygnał do działań dla świeżego Darko Jevticia. Szwajcar zmienił w przerwie chorowitego Kaspra Hamalainena i postanowił wziąć ciężar gry na swoje barki. Pomocnik mistrzów Polski z prawej strony boiska wbił mocno piłkę w pole karne między linię obrońców Ruchu, a Wojciecha Skabę. Na szczęście, trenera Macieja Skorży piłka odbiła się od kapitana gości i wpadła do bramki gości.

Lech prowadził i potrafił trzymać w garści grę, szczególnie w środku pola. Dbali o to Karol Linetty do spółki z Azizem Tettehem. Obaj zawodnicy wyglądali bardzo stabilnie i „czyścili tyły”, a ten drugi mógł nawet pokusić się o trafienie. W 69. minucie piętką zgrał Tettehowi węgierski skrzydłowy i ten uderzył po krótkim słupku na tyle mocno, że Skaba ledwo wybronił.

Do słabszych punktów Lecha zaliczyłbym natomiast występ Szymona Pawłowskiego i Dariusza Formelli. Dobrze wyglądał natomiast Dawid Kownacki, który zaciekle walczył o swoje racje z zawodnikami gości i do końca spotkania starał się zdobyć wyczekiwanego gola. Nie udało się Kownackiemu, podobnie jak nie udało się kilkukrotnie Lovrencsicsowi, który na brak okazji nie mógł narzekać. Nikomu nie udało się już trafić do bramki i podwyższyć zwycięstwa. Kolejorz wygrał ostatecznie 1:0 i awansował do 1/4 Pucharu Polski, gdzie zmierzy się w dwumeczu z Zagłębiem Lubin.

Kolejny mecz mistrzów Polski czeka już w sobotę. O godzinie 20.30 w Poznaniu Lech zmierzy się z Górnikiem Zabrze.

Lech Poznań – Ruch Chorzów 1:0 (0:0)

Bramki: 50. Grodzicki (sam.).

Żółte kartki: 71. Grodzicki –  74. Tetteh.

Lech Poznań: Gostomski – Ceesay, Arajuuri (71. Dudka), Kamiński, Kadar – Tetteh, Linetty- Formella, Hamalainen (46. Jevtić), Pawłowski (60. Lovrencsics) – Kownacki.

Ruch Chorzów: Skaba – Oleksy (11. Cichocki), Grodzicki, Koj, Szyndrowski – Lenartowski, Iwański – Podgórski, Lipski (78.Surma), Gigolaev – Stępiński (60. Mazek).

Sędzia główny: Marcin Borski.

Widzów: 11 273.

Karol Jaroni

Dodaj komentarz