Jeśli nie podwyżka cen biletów, to co?


Konieczne byłoby nie tylko zmniejszenie częstotliwości kursowania wszystkich linii tramwajowych w układzie podstawowym z obecnych 10′ do 12′, co oznacza że na przystanek nie będzie przyjeżdżało 6 tramwajów w ciągu godziny, lecz już tylko pięć. Będzie to miało przełożenie na znaczne pogorszenie wygody i standardu podróżowania – ta sama liczba pasażerów będzie się musiała zmieścić w mniejszej liczbie pojazdów.

Oprócz pogorszenia częstotliwości konieczne byłoby także m.in. skrócenie linii 3 do Zawad, likwidacja dodatkowych kursów na linii 16 w godzinach szczytu i w soboty oraz powrót do częstotliwości 20′ na liniach 6, 12 i 17 w soboty. Cięcia dotyczyłyby również nocnej linii 201, która jeździłaby przez cały rok co 30 minut, czyli w weekendy dwa razy rzadziej niż obecnie.

Z dylematem, przed którym stanął Poznań, zmierzyć się muszą wszystkie duże miasta i aglomeracje w Polsce. Większość z nich decyduje się na podwyżki cen (m.in. Łodź czy Trójmiasto), ale są i takie, które wybrały cięcia kursów – jak Warszawa, Szczecin czy Bydgoszcz. Są też miejscowości, które zdecydowały się na połączenie obu opcji i podwyższyły ceny biletów, równocześnie tnąc kursowanie pojazdów – jak Lublin czy Kraków.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz