Jazz bez maski – Era Jazzu 2021


Jan „Ptaszyn” Wróblewski 

„Moja słodka, europejska ojczyzna” jest wciąż młoda – śpiewał na saksofonie Jan „Ptaszyn” Wróblewski.

Sposób grania mistrza wymykał się spod oceny akademickich układów, choć np. w „Komedzie w Cyrku Ważyka” był oparty na sprawdzonej budowie repryzowej (ABA). Grał na szóstkę nie tylko ze względu na sekstet, który wraz z nim tworzyły takie osobowości jak: Henryk Miśkiewicz – saksofon altowy; Robert Majewski – trąbka; Wojciech Niedziela – fortepian; Andrzej Święs – kontrabas; Marcin Jahr – perkusja.

Wizja zjednoczonej Europy pt. „Meine Süße Europäische Heimat” Krzysztofa Komedy  trafiła do świadomości współczesnych mieszkańców tytułowej „ojczyzny”. 1967 rok – rok powstania kompozycji Komedy do sesji „Meine süsse Europäische Heimat: Dichtung und jazz aus Polen”. Chyba najważniejszy ostatni projekt zrealizowany przed wyjazdem kompozytora do USA. Inny niż dziś ustrój i realia społeczne. A jednak! Jeśli mówimy, że muzyczne dzieła są ponadczasowe to oznacza, że taka jest ich interpretacja: czysta w formie a jednocześnie stawiająca kropkę nad „i”. I to ta interpretacja decyduje, że kompozycje powstałe lata temu, mogą zmieniać rytm zdarzeń współczesności. Udowodnił to koncert sekstetu Jana Ptaszyna Wróblewskiego. Takie „ptaki” jak on sprawiają, że oczekiwania publiczności Ery Jazzu znajdują swoje gniazda. Po raz pierwszy w Poznaniu „koncertowa” wersja „Meine Süße Europäische Heimat” wybrzmiała koncertowo… i kiedy myśleliśmy, że będziemy żyć echem – Ptaszyn, z wrodzoną sobie skromnością, powiedział – ten koncert byłby za krótki, wypada zagrać coś jeszcze… Bis, bez zejścia ze sceny, rozognił słowiańską duszę „Tańców Góralskich” Stanisława Moniuszki z cyklu „Halka na jazzowo”… sekretną miłością o imieniu dosłownym jak spełnione pragnienie pt. „Secret love” oraz kompozycją… Ale to już tajemnica tych, którzy byli na koncercie.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz