W tym roku po raz kolejny CK Zamek jest gospodarzem miejsca – to w jego salach wybrzmią takie wydarzenia jak m.in.: koncert krymsko-tatarskiej wokalistki Jamali i występ orkiestry symfonicznej INSO-LVIV. Mozart, Rossini, Bizet i Mirosław Stworek to nazwiska, które zbudują jedność artystyczną europejskiego wymiaru festiwalu, skupionego na rytmie kultury ukraińskiej i polskiej, a właściwie na tym, co powstaje z ich spotkania.
Innym rodzajem spotkań wielkoposko-ukraińskich jest konferencja dotycząca ukraińskich śladów w Wielkopolsce. W trakcie jednodniowego seminarium poznamy wiele różnych aspektów więzi Poznania z Ukrainą, prezentowane przez kilkunastu specjalistów wielu dziedzin. Kolejne wystąpienia będą prezentowane w ramach trzech bloków: Kultura, Historia oraz Język. Znajdziemy odniesienia nawet do związków ukraińskiego sportu z Wielkopolską, ale też np. do Bambergu. Przypomnijmy, niegdyś duża grupa imigrantów przybyła z niego do Poznania i wzbogaciła dzieje Poznania; spojrzenie na jego rolę w różnych aspektach. Nad całością wydarzeń będzie symbolicznie czuwał czepiec bamberski ujęty jako czołowy motyw plakatu zapowiadającego festiwal.
Geneza Ukraińskiej Wiosny wywodzi się z chęci przybliżenia poznaniakom kultury naszego wschodniego sąsiada.
– Mieszkańcom naszego regionu bliżej jest do Niemiec, ale chciałbym, aby oni również zainteresowali się Ukrainą, bo tak naprawdę Poznań leży dokładnie pośrodku drogi między Kijowem a Brukselą – mówi Witold Horowski.
Pierwotnie, zarówno twórcami, jak i odbiorcami festiwalu byli przeważnie Polacy, z biegiem lat, ta sytuacja uległa zmianie. Rosnąca imigracja z Ukrainy pozwoliła na rozszerzenie zasięgu pięknej misji Ukraińskiej Wiosny. Dziś, zarówno wśród wolontariuszek i wolontariuszy, jak i gości festiwalu, jest coraz więcej osób przybyłych z Ukrainy.
– Nie rezygnując z tradycyjnych, lokalnych odbiorców, zapraszamy także tych, którzy są u nas od niedawna – dodaje Witold Horowski.
Zapowiadają się cztery dni świetnych wydarzeń – polecam każdemu.
Idę na Jamalę, orkiestrę i może na coś jeszcze…