Jaką rybę na obiad? Dlaczego nie morszczuk!


Jeśli masz tylko możliwość kupuj ryby i owoce morza z certyfikatem zrównoważonego rybołówstwa MSC (ang. Marine Stewardship Council). Niebieski certyfikat MSC oznacza, że produkty rybne i owoce morza pochodzą z połowów zrównoważonych, a kupowana ryba ze stabilnego łowiska.

Naładowani wiedzą ruszyliśmy do kuchni, by przygotować czerniaka, karpia, makrelę, śledzia, dorsza z Morza Barentsa. Ryby nabrały innego smaku i wymiaru, i chociaż pomyślałem sobie, że dobrą sieję lu sielawę bym zjadł, to postanowiłem, że ich nie zjem, bo tak niewiele potrzeba, by pomóc naszemu środowisku. Nie dziwcie się więc drodzy szefowie kuchni, że będę chodził ze ściągą, co mogę, a czego nie jeść. To w myśl dawno już realizowanej mojej filozofii, wiem co jem, respcet for food i tego, że mam świadomość, że tak niewiele trzeba zrobić, by przy wspólnym działaniu osiągnąć sukces. Sorry, ale nikt mnie nie namówi na mojego ukochanego halibuta. Nie i już.

Pomoc w poszukiwaniu wiadomości na temat ryb i owoców morza znaleźć można na stronie ryby.wwf.pl . Warto także zapatrzeć się w książkę „Ryby wybrane”, to taka cienka, ale treściwa biblia. Można tę książkę ściągnąć w różnych formatach z wyżej wspomnianej strony lub otrzymać na warsztatach organizowanych przez fundację w całej Polsce.

Juliusz Podolski

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

9 komentarzy

  1. kupiłem_wczoraj_morszczuka pisze:

    To nie jest tak, że w europie wyrzucają sklepy tony jedzenia i nawet jeśli spadnie popyt na ryby, to będą one wciąż znajdować się na półkach? a co zamiast morszczuka? widzę tylko mintaja albo łososia hodowlanego

  2. Nie jafam ryb pisze:

    Najlepiej nie kupować żadnych ryb, tylko te z eko gospodarstw. Moim zdaniem powinien być zakaz połowów gatunków którym grozi wyginięcie. Ja jako laik nie znam się na rybach i dlatego prawie nie jadam. Zapewne rybacy wtedy by byli bezrobotni, ale i tak nie bede kupować ryb.

  3. Rybakov pisze:

    W holandii morszczuka jest na potege

  4. Edyta pisze:

    z kontekstu tekstu wynika, że to gatunek zagrożony moi mili ;)

  5. Bunia pisze:

    Ja dzisiaj pierwszy raz zjadłam morszczuka. Był niesamowicie smaczny! Kupiłam w biedzie, choć na co dzień zakupy robię w wiejskim sklepiku. Mój spodziewany śmieciowy mintaj w czasie rozgrzewania tłuszczu okazał się wspaniałym morszczukiem… Przed przeczytaniem artykułu już sobie wyobrażałam, że zmienię sobie rybę do jedzenia i co teraz…. Czym zastąpić śmieciowego mintaja, skoro do wyboru jest jeszcze równie śmieciowa panga..? Na wsi jest mały wybór. A jaką rybę kupić w mieście?

  6. Meto pisze:

    Morszczuka zastąpić śledziem?! Buahaha. Za komuny funkcjonował żarcik, że winogrona da się z powodzeniem zastąpić ogolonym agrestem.

  7. Nila7 pisze:

    Morszczuk – o ile wiem,to w sprzedaży są tylko ogony ,a ta lepsza część morszczuka gdzie trafia ?
    Nila.

  8. Rybofan pisze:

    W tym artykule nie ma odp. na pytanie ‚Dlaczego nie morszczuk?’…
    Suche informacje

    • Mario pisze:

      Rybofanie, czytamy ze zrozumieniem i w całości, dopiero potem komentujemy. Artykuł odpowiada na pytanie „Dlaczego nie morszczuk?”. Morszczuk nie, ponieważ jest na czerwonej liście ryb, które niedługo wyginą, jeśli nadal będą poławiane w takich ilościach, w jakich są poławiane teraz. Jeśli koncerny rybackie nie potrafią same działać etycznie a rządy nie wprowadzają limitów (i w sumie chwała im za to, bo im mniej się rządy mieszają do gospodarki, tym lepiej ;)), to właśnie my, jako konsumenci, decydujemy na co stworzymy popyt i co w związku z tym będzie poławiane w większych ilościach, a czego połów będzie mało opłacalny.

Dodaj komentarz