Jaką rybę na obiad? Dlaczego nie morszczuk!


Ktoś zadał pytanie, no dobrze, ale wtedy będziemy kupować ryby, które są na zielonej liście, to one przejdą na czerwoną, bo będzie większy popyt na nie. Fachowcy twierdzą, że jedząc ryby z zielonej listy, dajemy szansę odbudować się tym będącym na czerwonej. Jest jeszcze żółta lista, która jest poczekalnią. Należy ograniczyć ich spożycie. Jeśli tak zrobimy, to mają one szansę na szybkie doszlusowanie do tych, które zalecane są do spożycia. To nasze wspólne działanie, jeżeli nam zależy na wędzonej sielawie, na sushi z tuńczyka błękitnopłetwego, czy wędzonym węgorzu powiedzmy dzisiaj stop, by nasze dzieci mogły też poznać ich smak.

Zastąpmy zatem morszczuka (jesteście zdziwieni, przez wiele lat masowo sprzedawany w naszych sklepach w mrożonych kostkach) śledziem, doradę – makrelą, solę – karpiem, a omułki jadalne dzikimi ostrygami czy przegrzebkami zwyczajnymi. Wybór należy tylko do nas.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

9 komentarzy

  1. kupiłem_wczoraj_morszczuka pisze:

    To nie jest tak, że w europie wyrzucają sklepy tony jedzenia i nawet jeśli spadnie popyt na ryby, to będą one wciąż znajdować się na półkach? a co zamiast morszczuka? widzę tylko mintaja albo łososia hodowlanego

  2. Nie jafam ryb pisze:

    Najlepiej nie kupować żadnych ryb, tylko te z eko gospodarstw. Moim zdaniem powinien być zakaz połowów gatunków którym grozi wyginięcie. Ja jako laik nie znam się na rybach i dlatego prawie nie jadam. Zapewne rybacy wtedy by byli bezrobotni, ale i tak nie bede kupować ryb.

  3. Rybakov pisze:

    W holandii morszczuka jest na potege

  4. Edyta pisze:

    z kontekstu tekstu wynika, że to gatunek zagrożony moi mili ;)

  5. Bunia pisze:

    Ja dzisiaj pierwszy raz zjadłam morszczuka. Był niesamowicie smaczny! Kupiłam w biedzie, choć na co dzień zakupy robię w wiejskim sklepiku. Mój spodziewany śmieciowy mintaj w czasie rozgrzewania tłuszczu okazał się wspaniałym morszczukiem… Przed przeczytaniem artykułu już sobie wyobrażałam, że zmienię sobie rybę do jedzenia i co teraz…. Czym zastąpić śmieciowego mintaja, skoro do wyboru jest jeszcze równie śmieciowa panga..? Na wsi jest mały wybór. A jaką rybę kupić w mieście?

  6. Meto pisze:

    Morszczuka zastąpić śledziem?! Buahaha. Za komuny funkcjonował żarcik, że winogrona da się z powodzeniem zastąpić ogolonym agrestem.

  7. Nila7 pisze:

    Morszczuk – o ile wiem,to w sprzedaży są tylko ogony ,a ta lepsza część morszczuka gdzie trafia ?
    Nila.

  8. Rybofan pisze:

    W tym artykule nie ma odp. na pytanie ‚Dlaczego nie morszczuk?’…
    Suche informacje

    • Mario pisze:

      Rybofanie, czytamy ze zrozumieniem i w całości, dopiero potem komentujemy. Artykuł odpowiada na pytanie „Dlaczego nie morszczuk?”. Morszczuk nie, ponieważ jest na czerwonej liście ryb, które niedługo wyginą, jeśli nadal będą poławiane w takich ilościach, w jakich są poławiane teraz. Jeśli koncerny rybackie nie potrafią same działać etycznie a rządy nie wprowadzają limitów (i w sumie chwała im za to, bo im mniej się rządy mieszają do gospodarki, tym lepiej ;)), to właśnie my, jako konsumenci, decydujemy na co stworzymy popyt i co w związku z tym będzie poławiane w większych ilościach, a czego połów będzie mało opłacalny.

Dodaj komentarz