Czy mógłby Pan funkcjonować zawodowo poza muzyką, np. jako właściciel zakładu jubilerskiego?
– Nie bardzo. To prawda, zostałem jubilerem i mam na to odpowiedni dokument. To mój wyuczony zawód. Postanowiłem jednak, że będę zajmował się muzyką i to muzyka będzie moim życiem i moją przyszłością. Tak się stało i tak jest i mam nadzieję, że tak będzie.
Myśli Pan, że będziecie jak The Rolling Stones wychodzić na scenę nawet osiągnąwszy wiek emerytalny?
– Na pewno moja przyszłość będzie związana z muzyką. To się nie zmieni. Nie wyobrażam sobie, żebym robił coś innego, bo całe moje dorosłe życie to jest muzyka. Mam tu na myśli nie tylko zespół IRA, ale i różne inne rzeczy. Oprócz tego, że śpiewam, pisałem też muzykę, np. do programów telewizyjnych. Nie wyobrażam sobie, abym się nie miał zajmować muzyką w jakiejś formie. Niekoniecznie to będzie w przyszłości zespół IRA, występy i koncerty, ale na pewno z muzyką się nie rozstanę. Mam nadzieję, że IRA ma jeszcze przed sobą wiele lat grania.
Zdarzyło się Panu supportować gwiazdy ze świata podczas ich koncertów w Polsce, m.in. wraz z IRĄ występować przed Aerosmith w 1994 r. i solowo przed Joe Cockerem. Jak zapamiętał Pan te spotkania?