„Ja w dalszym ciągu nie wiem skąd biorą się obecnie zakażenia, jeśli spojrzymy na strukturę geograficzną, regionalną, to jednak dominują duże miasta i powiaty wielkomiejskie. Duże zagęszczenie szkół i obiektów handlowych, może jednak ta mobilność większa ludzi związana z rozluźnieniem dała efekty” – ocenił.
Ekspert przytoczył wyniki badań przeprowadzonych przed otwarciem szkół, z których wynikało, że 0,5 proc. nauczycieli dziennie miało koronawirusa. „Wiemy o tym, że nauczyciele są siewcami wirusa, nie zostali zaczepieni i rozpoczęli pracę. W związku z tym kilkuset nauczycieli zakażonych przychodziło do pracy. Teraz mamy 400 szkół, w których wirus wystąpił. W skali kraju to mało, ale np. w szkołach warszawskich to widoczny problem” – powiedział. (PAP)
Czytaj także: