Gorąca Murowana Dycha (GALERIA)


Prawie pół tysiąca biegaczy przemierzyło Murowaną Goślinę w biegu Murowana Dycha. Wszyscy uwierzyli, że prawdą jest hasło z biegowej koszulki: „Granice istnieją po to, aby je przekraczać”.

Murowana Dycha 13

 

Przed biegiem

Przygotowane dwa dystanse: 5 i 10 km (dwie pętle). Na stadionie zaplanowane zawody dla najmłodszych. Tylko ta prognoza pogody: koniec sierpnia, a tu komunikaty o afrykańskich skwarach. No nic, trzeba zrobić tak, żeby zawodnicy nie cierpieli: ustalamy starty dzieci od samego rana. W południe, w największym upale będą mogły już odpoczywać w cieniu. Kurtyny wodne zamówione, przydadzą się pewnie nawet dwie. Potem detale: woda, posiłki, oznakowanie dojazdu i trasy, koszulki… czyli przedbiegowy tradycyjny kosmos, który jednak nie był widoczny gołym okiem. W biurze zawodów w sobotę pakiety odbierali głównie lokalni biegacze. A że spokojnie, to każdy został choć na chwilkę: a którędy dokładnie trasa? A wiecie ile będzie stopni? Ale fajne koszulki! W takiej pobiegnę, choć zwykle zabierałem tylko jako pamiątkę!

Dzień startu

Tradycyjnie tłumy dopiero w dniu biegu, w biurze od rana „sto pytań do”, czyli m.in.: czy można w dniu zawodów zmienić dystans i czy to prawda, że po biegu będą naleśniki!? Jeszcze relaks, spacery, uśmiechy. Z czasem napięcie rośnie. Ktoś gna autem z innego miasta, chce biec, ale wie, że nie zdąży przed zamknięciem biura. Kombinacje alpejskie, żeby pakiet z chipem i numerem czekały. Bo większość osób z biura zawodów przecież też biegnie!

Od 8.30 baaardzo sportowa atmosfera na stadionie, czyli starty dzieci. Ciężko ocenić, czy bardziej przeżywały one, czy może rodzice. Niektórzy nie wytrzymują i biegną obok bieżni, po murawie stadionu, żeby cały czas dopingować. Ciekawe czy Murowana Dycha przetrwa tak długo, żeby ci najmłodsi mogli za paręnaście lat wystartować przynajmniej w kategorii „15”.

Od 10.30 coraz ostrzejsze słońce, rozgrzewka, muzyka, ale wyczuwalnie rośnie napięcie wśród biegaczy. Jak daleko od startu się ustawić, żeby dobrze ruszyć, ale jednocześnie nie pałętać się pod nogami tym, którzy i tak będą szybsi? Ekspresowe wymiany informacji odnośnie planowanych czasów. Córka ciśnie mamę, która się waha, czy nie zrezygnować: dasz radę, będziemy biegły razem!

O 11.00 start. Na sekundę cisza, zaraz potem wybuchają kibice z okrzykami. Z pierwszego punktu z wodą nikt nie korzysta, bo za blisko, ale to idealne miejsce, żeby nawodnili się ci, którzy pobiegną drugą pętlę. Gazele czmychnęły tak szybko, że przeciętny kibic nie dogoniłby rowerem. Ale równie wielki podziw mam dla tych, którzy na samym końcu wytrwale dreptali i nie poddawali się. Na piątkę twardo parła pani z pieskiem, a także dziewczyna z różowymi słuchawkami na uszach, która kubka po wodzie nie rzuca za siebie jak inni, ale podbiega jeszcze do kubła na śmieci.

Na trzecim/czwartym kilometrze dublują ostatnich ci, którzy robią już drugie okrążenie. Mimo, że to najgorsze miejsce, w pełnym słońcu, patelnia. 600 metrów dalej słabnie doświadczony zawodnik, wokół pusto, ale inni biegacze drą się w niebogłosy, żeby mógł zareagować ktoś z organizatorów. Doprowadzają go w cień i ruszają na trasę dopiero, gdy dojeżdżam. Stracili przynajmniej 2 minuty. Panowie, szacunek, za decyzję i takie priorytety!

W tym czasie na mecie rozpoczyna się prawdziwa feta. Pamiątkowymi medalami dekorowali biegaczy: burmistrz Dariusz Urbański, Przewodniczący Rady Miejskiej Konrad Strykowski, radne i radni: Alicja Kobus, Grażyna Nawrocka, Szymon Pędziński i Dawid Krauze. Do tych najbardziej zmęczonych biegaczy powoli dociera, że udało się, mimo upału, podbiegów… Sprawdziło się hasło z koszulki biegowej: „Granice istnieją po to, aby je przekraczać”. Zaczynają docierać także kolejni zawodnicy z 10 km. Kibice nie przestają krzyczeć. Im należą się zresztą osobne podziękowania, bo kibicowali KAŻDEMU. Każdy, dosłownie każdy zawodnik mógł liczyć na słowa otuchy, wsparcia, uśmiech. Najchętniej oczekiwali oczywiście przy kurtynach, żeby podziwiać błogie miny biegaczy po schłodzeniu wodą.

Potem posiłek – jedyny chyba słaby punkt zawodów. Dziwnym trafem znikają wszystkie posiłki regeneracyjne, mimo iż na wszelki wypadek organizator zamówił je z zapasem, żeby starczyło i dla zawodników i dla wolontariuszy. Nie starczyło. Jak napisaliśmy po uwagach biegaczy na profilu na facebooku: zaufanie jest fajne, ale kontrola lepsza. Obiecujemy poprawić to podczas biegu za rok tak, żeby każdy biegacz mógł otrzymać posiłek regeneracyjny!

Dekoracja najlepszych biegaczy i zachwyty. Bo raz, że padło sporo życiówek, a dwa, że statuetki – cegiełki z nadrukiem – wyglądają świetnie. Prawdziwe, wypalane. Jak na MUROWANĄ Dychę przystało. Do motywu nawiązywały też zresztą medale, a nawet wzory na smyczach. Zaskoczeni byli nawet wręczający statuetki: burmistrz Dariusz Urbański, Przewodniczący rady Miejskiej Konrad Strykowski, Radni: Szymon Pędziński, Agnieszka Ogrodnik, Grażyna Nawrocka i Dawid Krauze.

Osobne statuetki i puchary przygotował KB Katorżnik z Murowanej Gośliny. Gośliński klub maniaków biegania przyciąga do siebie coraz większe rzesze. Generalnie momentami na podium robiło się całkiem czerwono od ich klubowych koszulek.

No cóż. Mamy nadzieję, że kończąca wakacje Murowana Dycha wpasuje się także w przyszłym roku w Wasze kalendarze startów. Do zobaczenia!

Monika Paluszkiewicz
Zdjęcia: Tomasz Szwajkowski

Wyniki

OPEN

5 km

Kobiety

  1. Natalia Kocińska
  2. Marta Zielińska
  3. Aneta Bednarek

Mężczyźni
1. Tomasz Kmiecik

  1. Jarosław Sajnaj
  2. Michał Noculak

10 km

Kobiety

  1. Klaudia Karolczak
  2. Barbara Nadolska
  3. Katarzyna Kołaczkowska-Szcześniak

Mężczyźni

  1. Patryk Łukaszewski
  2. Karol Kazikowski
  3. Przemysław Walewski

Spośród mieszkańców Murowanej Gośliny najlepsi byli:

5 km

Kobiety

  1. Magdalena Gralewicz
  2. Marzena Czarnecka
  3. Marta Nolka

Mężczyźni

  1. Tomasz Kmiecik
  2. Przemysław Borzymowski
  3. Michał Lewandowski

10 km

Kobiety

  1. Barbara Nadolska
  2. Klaudia Gorgolińska
  3. Katarzyna May-Adamek

Mężczyźni

  1. Sebastian Kaproń
  2. Marcin Mazurkiewicz
  3. Dariusz Gorgoliński

Dodaj komentarz