Enter Enea Festival – dzień trzeci


Wtorek. Jasny wieczór (nie zmierzch). Gwiazdy na niebie i na scenie (może one są tożsame). Deszcz gwiazd. Dosłownie i w przenośni. Na pewno zajaśniało super trio: Joey Calderazzo, John Patitucci oraz Dave Weckl oraz inni artyści godni miana gwiazd. Tak było 28 maja podczas Enter Enea Festival.  

 Enter Enea Festival

Nie tylko przez obecność Jeziora Strzeszyńskiego (chociaż jest nieodzowna), zanurzyliśmy się w nurcie doznań wyjątkowych. Nawet ci, którzy nie umieją pływać na szerokich wodach, czuli się pewnie. Przy takiej muzyce warto tracić grunt pod nogami, by odzyskać go tuż przy brzegu nieba. Koncert wspomnianego super tria miał chyba taką główną rolę – w kontekście zarówno samego koncertu jak i wpisania się w toń tradycji, która wpływa na tożsamość Enter Enea Festival.

Wszechświat zmieścił się na festiwalowej scenie

Joey Calderazzo to przecież jeden z najwybitniejszych pianistów swojego pokolenia. Jako lider wydał trzynaście. John Patitucci jest laureatem dwóch nagród Grammy a był nominowany do ponad piętnastu. Natomiast Dave Weckl, współpracował m.in. z George’em Bensonem, Chickiem Coreą i Paulem Simonem… i jako osobowość uważany jest za jednego z najbardziej wpływowych i sprawnych technicznie perkusistów jazz/fusion wszechczasów. Wszechobecność muzyki w ich wykonaniu pozostanie dla wielu niedoścignionym wszechświatem. Bo nawet jeśli mamy już bilet (a jest to dzisiaj możliwe) w podróż na Księżyc, to lecąc tam, nie musimy sobie uświadamiać, że mamy własne skrzydła. Ci artyści, pokazali, że mają takie skrzydła.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz