Muzyka luster… – o tym jak przeglądają się w niej nasze aspiracje
Z kolei w wielkim finale, przy spotkaniu z pełnym składem orkiestry, Gerschwin – „showman dźwięków” staje się dla Możdżera akordem, który sugeruje sposób myślenia o materii muzycznej. Tak, sugeruje, bo kluczem wiolinowym, za którym podążają zagrane nuty, jest już osobowość Leszka Możdżera. „Prawdziwa muzyka musi odzwierciedlać myśli i aspiracje ludzi i czasu” – powiedział niegdyś Gerschwin. To, co usłyszeliśmy w wykonaniu dyrektora artystycznego festiwalu z towarzyszeniem symfonicznej orkiestry – to była muzyka luster (odzwierciedlenia), w której przeglądały się marzenia, ekscytacje i wszelkie inne emocje nas – ludzi czasów współczesnych. A czas w festiwalowej interpretacji dwóch dzieł amerykańskiego kompozytora i pianisty, ustawił zegarek na godzinę spełnienia i fascynacji. Rozmach sceniczny utożsamił się z wielką i gościnną przestrzenią dusz i talentów artystów biorących udział w tym niecodziennym przedsięwzięciu.
Muzyka malarska – tak, choć nie do końca. Nie chodziło o barwy sensu stricte, ale ich łączenie i temperaturę emocji, która występuje pomiędzy tym, co na pozór jest granicą a tak naprawdę tworzy nowe horyzonty. Koncepcja ta jest zresztą spirytus movens organizacji i sukcesu trwania przez lata takich wydarzeń jak Enter Enea Festival.
Gdyby przyznać, że horyzont jest tylko jeden, tak jak uznanie, że jedno (w domyśle) najbardziej sprawdzone podejście do muzyki jest właściwe, nie byłoby rozwoju; ekscytacji, zdziwienia… Klawiatura fortepianu mogłaby mieć jedną oktawę. To jednak powtarzalność dźwięków w różnych tonacjach i alikwotach tworzy właściwe spektrum…