Druga kwarta to festiwal strat i niecelnych rzutów z obu stron. Jednak to Enea AZS potrafiła wykorzystać niemoc przeciwnika i do przerwy prowadzić 6 punktami (32:26).
Z szatni akademiczki wyszły późno i bardzo zmotywowane do gry. Rozpoczęły 3 część od prowadzenia 5:0, po celnej „trójce” Oli Pawlak i lay-upie Mfutili, i wydawało się, że licznie zgromadzeni kibice zobaczą jednostronne widowisko. Nic bardziej mylnego. Torunianki nie poddawały się, i przed 4 kwartą, głównie za sprawą Naomi Daventport, odrobiły 6 punktów (43:38), co zapowiadało zaciętą walkę do końcowego gwizdka.
Ostatnią kwartę celną akcją 2 punktową rozpoczęły podopieczne Adama Ziemińskiego, a konkretnie Zakiya Saunders, która w tej części gry wzięła odpowiedzialność za wynik na swoje barki. Amerykańska rozgrywająca w kilku akcjach popisała się efektownymi i skutecznymi akcjami, „trzymając wynik” akademiczkom. Mimo wysiłków poznanianek na 55 sekund przed końcem spotkania Maja Śćekić celną „trójką” doprowadziła do remisu 51:51 i w „powietrzu wisiała” dogrywka. Grę nerwów lepiej wytrzymała Enea AZS, a dokładnie Lea Miletić, do której należały ostatnie 3 punkty. Lea najpierw trafiła lay-upa, a potem dorzuciła 1 osobistego. Torunianki trafiły zaledwie 1 osobistego, jednak na 7 sekund do końca meczu były w posiadaniu piłki i mogły wygrać spotkanie lub przynajmniej doprowadzić do dogrywki. Jednak popełniły stratę i to poznanianki tryumfowały w tym meczu.