Pani koncerty to więcej niż śpiew. Wykorzystuje Pani doświadczenie aktorskie.
– Mnie nie interesują popisy, lecz wspólne doświadczenie sztuki z odbiorcami. Dla mnie najważniejsze są potrzeby widowni. Ten moment przed, kiedy zastanawiam się „czym mogę Państwu służyć?”. Na profesjonalnej scenie jestem 17 lat, do tego trzeba dodać 12 lat amatorskich poczynań i szkoła teatralna. To w sumie 33 lata, prawie całe życie.
Jak wspomina Pani udział w programie „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”?
– To był bardzo intensywny czas. Miałam wtedy małe dziecko, którego potrzeby były dla mnie najważniejsze. Wielkim wyzwaniem było połączenie programu, który działa z takim rozmachem, fleszem reflektorów z przysłowiowymi pieluchami.
Pani droga artystyczna jest inspiracją dla wielu młodych ludzi. Jakie rady dałaby Pani osobom, które marzą o karierze scenicznej – w muzyce, aktorstwie, czy tańcu?
– Podążaj zawsze za głosem serca. Po latach nauczyłam się ufać intuicji. Kiedyś, gdy przychodziła do mnie propozycja, zastanawiałam się, czy ją przyjmować bardziej intelektualnie: „a bo znany reżyser”, „bo nie wypada odmówić”, „a może to będzie wielka sprawa” i nawet jeśli czułam, że coś wewnętrznie podpowiada mi, że to projekt nie dla mnie, to te podszepty sprawiały, że decydowałam się ją przyjąć. Często okazywało się później, że projekty te okazywały się dla mnie trudne, z różnych względów. Teraz wczuwam się w siebie i zadaję sobie pytania: „Czy to jest dla mnie? Czym dzięki temu projektowi mogę podzielić się ze światem?” Od małego staram się uświadomić swoim dzieciom, że nie liczą się dla mnie oceny i czerwone paski na świadectwach, ale, by każde z nich odkryło swój unikatowy talent. On jest nam dany nie po to, byśmy błyszczeli, ale po to, by móc wpływać na rzeczywistość. Jego odkrycie jest naszą największą misją na Ziemi.