Ekspert: W pełni zaszczepionych jest za mało, aby powstrzymać czwartą falę


Dodał, że jest zwolennikiem tworzenia łatwo dostępnych punktów szczepień, organizowanych np. w kurortach czy przed centrami handlowymi.

Pytany o ewentualne dopuszczenie szczepienia dzieci poniżej 12 lat, zaznaczył, że młodsze dzieci także chorują na COVID-19, ale przechodzą go łagodniej. „Często nawet trudno zauważyć, że dane dziecko zachorowało” – przyznał.

Dodał, że obecnie do szpitali trafiają dzieci z powikłaniami po łagodnym przechorowaniu koronawirusa.

„Jak pytamy rodziców, czy dziecko chorowało na COVID-19, to odpowiadają, że nie, że mąż był chory, a dziecko nie. Po zbadaniu przeciwciał okazuje się, że dziecko chorowało, tylko nikt o tym nie wiedział i teraz cierpi na wieloukładową rekcję zapalną. Oznacza to pobyt w szpitalu i ryzyko uszkodzenia mięśnia sercowego” – powiedział lekarz.

Wskazał, że według szacunków w kraju problem wieloukładowej reakcji zapalnej dotknął około 500 dzieci.

„Im będzie więcej chorujących dzieci, tym więcej będzie małych pacjentów z wieloukładową reakcją” – zaznaczył.

„Wirus mutuje wtedy, kiedy zakaża. Czyli jeżeli ludzie chorują, to daje to wirusowi podstawy do mutacji i powstania nowych wariantów. Jeżeli dopuścimy do dużej liczby zachorowań w gronie dzieci, to mogą powstać kolejne warianty, które, nie wiadomo w jaki sposób, będą oddziaływały na całą populację” – powiedział ekspert.

Prof. Wysocki przyznał, że pod względem epidemiologicznym bardziej niebezpieczną grupą są dzieci w wieku 12-15 lat.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz