Edyta Górniak: – Ufam swojej intuicji


Zdobyła Pani mnóstwo nagród – m.in. „Fryderyki”, „Złotą Karolinkę”, „Bursztynowego Słowika”, „Krzyż Zasłużony Kulturze – Gloria Artis”, „Platynową Telekamerę”, „Wiktora”, …  Można by wymieniać dłużej. Które spośród nagród są dla Pani najważniejsze? 

– To rzeczywiście abstrakcyjne i absolutnie niezwykłe, że na przestrzeni mojej pracy artystycznej zabrałam ponad 70 nagród. Cieszy mnie naturalnie każda z nagród, ale myślę, że najcenniejsze są dla mnie są głównie trzy: przyznany przez prezydenta miasta Sopot „Bursztynowy Słowik”, przyznana przez Hiszpanię statuetka „Najlepszy głos Europy” i „Gloria Artis”, czyli order  przyznawany przez ministra  kultury.

Czym różni się plenerowe wcielenie Edyty Górniak od tego, które znamy z sal koncertowych i gali? Co usłyszy publiczność koncertu w Dopiewie 22 czerwca? Czymś nas Pani zaskoczy?   

– Opracowań koncertowych produkcyjnie mamy kilka różnych i wybieram je w zależności od okoliczności wydarzenia, na które dostajemy zaproszenie. W Dopiewie na pewno nie zabraknie „Kasztanów”, „Nie proszę o więcej” czy „Your High”, ale podczas dużych plenerowych koncertów gramy także ciut rocka.

Woli Pani miasto czy wieś?

– Lubię bardzo energię dużych miast, ale po ogromnej ilości stresu i adrenaliny, które generuje praca artystyczna, mój umysł regeneruje się wyłącznie wśród ptaków i drzew.

Ma Pani jakiś sposób na odzyskiwanie równowagi, dobre samopoczucie, regenerację?

– Paradoksalnie naprzeciw potężnej machiny, która towarzyszy mi niemal każdego dnia, regenerują mnie proste czynności. Spacer, dobra kawa, śmiech. Ciekawa rozmowa. Sen.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz