Edyta Górniak: – Ufam swojej intuicji


Jako dziecko chciała Pani zostać ogrodniczką. Co  sprawiło, że wybrała Pani inną drogę i uwierzyła w talent wokalny? Rzadko który ogrodnik ma „na głowie” paparazzi, za to większość popularnych piosenkarek na całym świecie musi pogodzić się z tym, że oni są gdzieś obok.

– Nie, nie, to moja mama chciała, żebym poszła do szkoły ogrodniczo-pszczelarskiej. Ja zawsze chciałam być blisko muzyki. Ostatecznie na praktykach też nuciłam sekretnie, tyle że dla kwiatów. Chyba to lubiły (śmiech…).

Często stawia się Panią w jednym rzędzie, biorąc pod uwagę wyjątkowe możliwości głosowe i talent, z Withney Houston, Celine Dion, czy Mariah Carey. Lubi Pani te wokalistki? Jakie są Pani muzyczne inspiracje, autorytety, idole?

– Przyrównanie mnie do tych genialnych wokalistek jest dla mnie wielkim komplementem, bardzo dziękuję. Podziwiam je wszystkie, ale najbliższa mojemu sercu pozostaje Whitney. Umiejętności wokalne jednak, którymi dysponuję, wypracowałam tylko może w 35 procentach. Całą resztę dostałam z zaufaniem od Boga.

Dlaczego opuściła Pani telewizyjnego „Agenta”? Czym program Panią rozczarował? Czy Pani odejście było spontaniczne, czy zostało zaplanowane w scenariuszu? Widzowie spodziewali się dłuższej Pani obecności, niektórzy nawet myśleli, że tytułowym agentem może być Pani.  

– Ufam swojej intuicji.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz