Niemcy szacują, że dotarło do nich już nawet milion uchodźców. Czego potrzeba tysiącom ludzi, którzy dojeżdżają do Berlina, spędzają kilka dni pod biurem rejestracji, potem kilka w przypadkowych mieszkaniach, potem tygodnie w obozach dla uchodźców budowanych w starych hangarach, na salach gimnastycznych szkół, w wielkich magazynach? Najbardziej ucieszyliby się z ciepłego śpiwora!
W Berlinie, pod punktem rejestracji (LaGeSo), gdzie spędzają całe dnie, żeby wypełnić dokumenty przez tłumaczy, łamanym angielskim, mówią, że obawiają się Polski i wiedzą, że się ich tam nie chce.
Anna Alboth, blogerka i dziennikarka, mieszkająca od lat w Berlinie, gości u siebie trzech Syryjczyków, w tym Hassana, który podrzucił pomysł ze śpiworami. Z ich inspiracji powstała akcja, dzięki której Polacy mogą DZIŚ (15.09.2015) przekazać przybywającym do Berlina uchodźcom śpiwory, tak potrzebne na czas jesiennych chłodów. Nowe i te używane, ale w dobrym stanie, można przynieść do kilkudziesięciu punktów w całej Polsce. Organizatorzy akcji proszą, by do środka śpiwora włożyć karteczkę czy pocztówkę z pozdrowieniami. Chociażby jedno zdanie, koniecznie z dopiskiem, że śpiwór został przekazany przez osobę z Polski.
Akcja – która na początku miała objąć zaledwie trzy miasta – spontanicznie rozrosła się w zaledwie kilka dni do 43 miejsc w całej Polsce.
Śpiwory z wiadomością przeznaczoną dla przybyszów w Berlinie są zbierane dziś (we wtorek 15 września), między 16.00 a 22.00, w miejscach, których pełną listę można znaleźć tu: http://thefamilywithoutborders.com/pl/akcja-gosc-innosc-pomoz-uchodzcom-2015-09-09/
Grupa przyjaciół Ani z różnych polskich miast przetransportuje zebrane śpiwory do Berlina i rozda potrzebującym pod biurem LaGeSo.
O organizatorach:
Dom Anny i Thomasa Alboth od zawsze był otwarty na inność. Na ludzi z różnych stron, w różnym wieku i z różnym podejściem do życia. – Bo wierzymy, że wszyscy z tego korzystamy, wszystkim nam to daje coś dobrego. Anna i Thomas podróżują z małymi córeczkami po całym świecie. Jak piszą „Zdecydowaliśmy się żyć życiem, o którym zawsze marzyliśmy. I tak oto mama: polska dziennikarka z tatą: niemieckim fotografem, nosidłami na plecach i dziewczynkami, odwiedza raz Czeczenów, raz Majów”. Ich relacje można śledzić na blogu: http://thefamilywithoutborders.com.