Dziewczyny, nigdy nie zostaniecie same!


XXX Letnie Igrzyska Olimpijskie trwają w najlepsze. Reprezentanci Polski po fatalnym początku z dnia na dzień dostarczają nam coraz więcej powodów do radości i wzruszeń. My w gronie redakcyjnym, ale też myślę i mocno wierzę w to, że również z Naszymi Czytelnikami, internautami na: www.naszglospoznanski.pl w stolicy Wielkiej Brytanii, wspieraliśmy szczególnie mocno dwie poznanianki Martynę Synoradzką oraz Małgorzatę Wojtkowiak. Wspieraliśmy dziewczyny nie z racji umowy patronackiej, ale przede wszystkim z ogromnego lokalnego patriotyzmu i szacunku dla młodych i pełnych wigoru Pań.

Ogromnie cieszą Nas wszystkich dotychczasowe medale Polaków w Londynie. Poczynając od niespodzianki w postaci krążka w strzelectwie sportowym, Sylwii Bogackiej, aż po dwa jedyne, jak dotychczas, złote medale dla reprezentacji Polski autorstwa, Tomasza Majewskiego (pchnięcie kulą) i Adriana Zielińskiego (podnoszenie ciężarów). Lokalnie zaś raduje Nas ogromnie także brąz wioślarki Trytonu Poznań, Julii Michalskiej, wywalczony (w ubiegły piątek) z partnerką z łódki, Magdaleną Fularczyk. Popularna „Fabi” to przecież nadal rodowita poznanianka, która za swoją życiową miłością przeniosła się do Bydgoszczy, gdzie obecnie mieszka i trenuje w tamtejszej RTW LOTTO-Bydgostia-WSG Bydgoszcz. Nie powiodło się Żanecie Glanc w rzucie dyskiem, która miała dotychczas bardzo dobry sezon, regularnie z rzutu na rzut poprawiając swoje wcześniejsze osiągnięcia. Konkurs w Londynie? Trzy spalone próby i szybki powrót do Poznania… Przykre i smutne… Dla samej dyskobolki pewnie „wielka wtopa…” Czy to znaczy, że Żaneta jest złą zawodniczką? Absolutnie nie!! Po prostu rywalki były tego dnia lepsze, miały więcej sportowego szczęścia. Może też lepsze warunki przygotowań? Tego nie wiem.

Podobnie można powiedzieć, jak na razie, o postawie innych Biało-Czerwonych. Tak zwanych murowanych kandydatów do medali. W ich przypadku, pominę tutaj zbyteczne personalia, sport pokazał, jak bardzo potrafi być przewrotny, nieprzewidywalny. A jednocześnie piękny w swojej prostocie, niebywały w swej dramaturgii. Być faworytem, to nie znaczy wcale być zwycięzcą w swojej dyscyplinie. Wszystko przecież i tak weryfikuje – czasem bardzo brutalnie – boisko, parkiet, plansza szermiercza, czy kort. Ktoś musi przegrać, żeby wygrać mógł ktoś. Jednak jak mawiał św. Augustyn – „Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą”. Zgadzam się w pełni z tą prostą, ale jak bardzo czytelną maksymą. Nie mam pretensji, że medali jest jak na lekarstwo. Jeśli sportowiec włożył w swój start wszystkie siły, cały swój charakter, czy inne cechy, bo przecież najważniejsze, by sam zawodnik mógł z czystym sumieniem spojrzeć w lustro i powiedzieć. – „Zrobiłam wszystko, co mogłem/łam. Rywalka była tego dnia lepsza i wygrała”. Taki jest przecież dzisiejszy świat, taki jest też współczesny sport. Olimpiada, to dzisiaj głównie „wyścig zbrojeń”. Bardzo często ekonomiczny. A, gdzie w tym wszystkim znajduje się nasz kraj, to wszyscy doskonale wiemy. Cieszmy się więc z tego, co mamy, ale także z tego co jeszcze jest przed nami. Pamiętając również o tym, że igrzyska to nie TYLKO medale oraz zaszczyty, ale walka z rywalami, bardzo często też z własnymi słabościami, rekordami życiowymi ect. To jest esencja profesjonalnego sportu.

Wracając do naszych dziewczyn, Gosi i Martyny, to one w Londynie wcale nie przegrały!! Medalu co prawda też nie zdobyły. Osiągnęły za to coś więcej. Zapytacie co? SZACUNEK!! Wygrały same ze sobą, ze swoimi wewnętrznymi słabościami. Zwyciężyły w walce z wielkim rozczarowaniem jakim był z pewnością występ w turnieju indywidualnym w hali ExCel. Swój wielki charakter i przysłowiowy „pazur” pokazując w rywalizacji drużynowej, gdzie zajęły ostatecznie wysokie piąte miejsce, bo pewnych rzeczy, będących poza dziewczynami, najzwyczajniej w świecie nie da się od tak przeskoczyć. Następczynie Synoradzkiej i Wojtkowiak mogą być, i z pewnością są dumne ze swoich idolek. I podobnie, jak całe środowisko poznańskiej szermierki, nadal w nie mocno wierzą. Jestem tego więcej niż pewien Wierzą, że te oraz inne doświadczenia uda się kiedyś przekuć w naprawdę w WIELKI SUKCES! Póki co nauczmy się cieszyć z małych rzeczy… A do Was dziewczyny apeluję: Nie poddawajcie się! Jesteście NAM i DZIECIOM BARDZO POTRZEBNE!! MY nadal w Was gorąco wierzymy, i trzymamy Kciuki!!” Parafrazując słowa pewnego piłkarskiego hymnu. – „You will never walk alone”, czyli Bo nigdy nie będziesz szedł sam… Dziewczyny, nigdy nie zostaniecie same!

Łukasz Klin

 Fot. J.Podolski

Dodaj komentarz