– Ten człowiek był w pełni świadomy, dziękował i wskazywał na piekące miejsca na ciele – wspomina motorniczy.
Jak się później okazało ofiarą był bezdomny, który koczował pod wiaduktem i najprawdopodobniej rozpalił ognisko żeby się przy nim ogrzać.
Tymczasem nadjechał następny tramwaj i wyskoczył z niego następny motorniczy z gaśnicą, żeby wesprzeć kolegę.
– To że ten człowiek żyje to zasługa Darka, ja go tylko wsparłem – mówi motorniczy Bartosz, który pracuje w MPK od 4 miesięcy. – Gdyby Darek nie zauważył ognia, gdyby nie wyskoczył z tramwaju i nie zareagował, ten człowiek by nie żył. Ja przyjechałem po kilku minutach. A strażacy którzy przybyli na miejsce powiedzieli, że to były ostatnie momenty, żeby go uratować.