Dr Łukasz Jastrząb: Poznański Czerwiec’56 to był strajk ekonomiczny


Rozmowa z dr. Łukaszem Jastrząbem, historykiem, od 26 lat zajmującym się wydarzeniami Poznańskiego Czerwca’56. Przez wiele lat badań w archiwach szpitalnych, parafialnych, cmentarnych, Urzędów Stanu Cywilnego oraz po poszukiwaniach w terenie ustalił on listę ofiar wydarzeń poznańskich

Jastrząb

– Panie Doktorze, jakie były powody wyjścia na ulicę robotników Zakładów im. Józefa Stalina w Poznaniu, 28 czerwca 1956 roku?

– Powody były czysto ekonomiczne, socjalne. Robotnicy – nie tylko ówczesnych Zakładów im. Józefa Stalina Poznań (ZISPO, czyli Zakładów Przemysłu Metalowego im. Hipolita Cegielskiego), ale i innych – m.in. Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego, Zakładów Przemysłu Odzieżowego „Modena”, Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego i wielu innych, byli sfrustrowani sytuacją ekonomiczną i warunkami, w jakich przyszło im pracować. Brakowało np. podstawowych środków higienicznych, odzieży roboczej. Centralnie sterowana gospodarka sprawiała, że nie było ciągłości dostaw materiałów – bywały sytuacje, że produkcja stała, a potem, po dostawie pracowano w szalonym tempie, by wykonać plan, co oczywiście odbijało się na jakości. Dodatkowym impulsem były niskie zarobki oraz źle naliczony podatek akordowy, który uderzył finansowo w najbardziej wydajnych robotników. Niezadowolenie wynikało również z faktu, że nikt nie słuchał postulatów robotników – oni nie chcieli obalić ówczesnego systemu, tylko godnie żyć i pracować na uczciwych warunkach. Fiasko rozmów w Warszawie, postawa Romana Fidelskiego, ministra przemysłu maszynowego, który co innego obiecał delegatom w Warszawie, a co innego powiedział w Poznaniu na spotkaniu w ZISPO 27 czerwca, spowodowało, że czara goryczy się przelała. Dodatkowo odbywały się w Poznaniu XXV Międzynarodowe Targi Poznańskie, co było również pretekstem do strajku, by goście targowi zobaczyli i przekazali światu sytuację polskiego robotnika.

– Prezes jednego ze związków kombatanckich nazywa Poznański Czerwiec’56 Powstaniem Poznańskim. Czym dla Pana jako historyka były te wydarzenia?

– Nie tylko on używa takiego określenia. Słowo „powstanie” jest w nazwie dwóch organizacji kombatanckich (a są takie cztery i wzajemnie nie darzą się sympatią). Termin „powstanie” użył po raz pierwszy… Nikita Chruszczow na spotkaniu z delegacją włoskich komunistów w lipcu 1956 r. Następnie w 1982 r. Lech Trzeciakowski napisał, że było to „powstanie robotników poznańskich w obronie ideałów socjalistycznych”. W 2006 r. władze Poznania zostały, niestety, wciągnięte przez wąską grupę osób i obchodziliśmy rocznicę „powstania”. Nazwa ta się absolutnie nie przyjęła. Wszelkie tłumaczenia i uzasadnianie takiego terminu nie ma żadnych podstaw merytorycznych. To był strajk ekonomiczny, którzy przerodził się w zamieszki zbrojne i tak większość poważnych historyków to przyjmuje.

– Kto stał na czele protestu i czy akcja wyjścia na ulicę była wcześniej przygotowywana?

– Akcja strajkowa wyszła spontanicznie, ale na przywódców protestu wyrośli robotnik Stanisław Matyja i działacz związków zawodowych Edmund Taszer – dziś pomijani i zapomniani, chociaż Matyja ma swoją ulicę w mieście. To są bohaterowie – wielką odwagą było wówczas wyprowadzić robotników na ulicę. Gdy sytuacja zaczęła się przeobrażać w zamieszki – wrócili do zakładów pracy – co jest im dziś zarzucane przez mało poważne osoby, że „porzucili powstanie”.

– W jakich rejonach Poznania odbyły się protesty?

– Pochód ruszył z Wildy, zahaczył o Jeżyce, kulminacją było zgromadzenie na ówczesnym placu Józefa Stalina – dziś Adama Mickiewicza. Na marginesie ciekawostka – ten plac nigdy nie otrzymał oficjalnej nazwy przywódcy Związku Radzieckiego. Tłum liczył kilkadziesiąt tysięcy osób. Następnie tłum rozdzielił się na dwie części – jedni poszli pod więzienie przy ul. Młyńskiej, drugi pod gmach UB przy ul. Jana Kochanowskiego na Jeżycach – to właśnie w tamtym kwartale dzielnicy (kilka ulic) toczyły się najgwałtowniejsze wydarzenia, w innych częściach miasta życie toczyło się „normalnie”, chociaż dziwią mnie akty wandalizmu i demolowania w rejonach Poznania poza główną areną zajść.

– Jak zachowały się ówczesne władze?

– Początkowo całkowity marazm i stagnacja –  żadnych reakcji, chociaż wiadomo było, że coś się wydarzy… Wiedzieli o tym np. ppłk Józef Lipiński, dowódca 10 Wielkopolskiego Pułku Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego czy mjr Feliks Dwojak, kierownik poznańskiego UB. Następnie panika, chaos decyzyjny, który widoczny jest chociażby w procesie wydania decyzji o użyciu broni i ściągnięcie do miasta sił militarnych niewspółmiernych do skali wydarzeń. Do Poznania wkroczyły jednostki liniowe 4 i 5 Dywizja Piechoty. Były to jednostki frontowe z II wojny światowej, mające doświadczenie w walkach o Wał Pomorski i w forsowaniu Odry i Nysy. Poza nimi przeciwko robotnikom stanęła 10 Dywizja Pancerna oraz 19 Sudecka Dywizja Pancerna). Wojskowi odpowiedzialni za akcję militarną w Poznaniu – gen. Wsiewołod Strażewski, dowódca Śląskiego Okręgu Wojskowego, gen. Stanisław Popławski, wiceminister obrony narodowej to byli doświadczeni dowódcy, weterani II wojny światowej, biorący udział w walkach ulicznych (Stalingrad, Berlin, Kołobrzeg) – mogli z Poznania zrobić „miazgę”, jak Armia Czerwona w Budapeszcie w październiku i listopadzie 1956 r., a jednak podjęte działania nie były na szczęście typowo ofensywne. Nie ma obrażeń wśród rannych spowodowanych czołgami (1 ofiara rozjechana przez czołg), 180.000 sztuk amunicji zużytej – po 18 sztuk na żołnierza średnio. Większość pułków ześrodkowano na obrzeżach miasta… no nie wygląda to na „bitwę” ani „pacyfikację”… Z kolei mało kto wie, ale to właśnie Milicja Obywatelska zachowała się najbrutalniej. Po początkowej całkowitej bierności, dezercji z niektórych posterunków i komisariatów milicja wzięła brutalny odwet na aresztowanych bijąc ich i znęcając się nad nimi.

– Ilu zginęło robotników podczas na ulicach Poznania, a ile osób odniosło rany?

W związku z wydarzeniami zginęło lub zmarło z ran 57 osób, rannych było co najmniej 313, ja znalazłem zapis o 456 zranionych, oficjalne dokumenty ówczesnych władz mówią o 575 rannych. Obecnie dyskusja o liczbie zabitych jest zamknięta – nie ma żadnych innych dokumentów czy śladów świadczących o większej liczbie.

– Czy wiadomo ilu uczestników tych niezwykłych wydarzeń żyje do dzisiaj?

– Uczestników – to trudna kwalifikacja, bowiem można przyjąć, że kilkadziesiąt tysięcy osób, które były na demonstracji są uczestnikami. Uprawnienia kombatanckie dostało niecałe 200 osób, ale to też nie jest wyznacznikiem, bowiem Poznański Czerwiec to nie było wydarzenie 200 osób tylko tysięcy. Każdy z wówczas widzących, uczestniczących biernie lub czynnie ma swoją historię i wizję Poznańskiego Czerwca.

– Ile było ofiar po stronie rządowej?

– Po stronie rządowej zginęło 3 funkcjonariuszy UB, 4 żołnierzy i 1 milicjant.

– Jaką rolę odegrał Poznański Czerwiec w kontekście późniejszych zmian politycznych?

– Poznański Czerwiec był jednym z elementów zmian jakie w 1956 r. objęły Polskę, jedną z kropli, która drążyła skałę stalinizmu, chociaż dziś odwilż postrzegana jest bardziej z perspektywy Października 1956 r., Poznań jest gdzieś w tle, a to był pierwszy i jedyny w PRL strajk o takiej dynamice, skali, przebiegu i liczbie ofiar.

– Jakie znaczenie miały wydarzenia poznańskie dla narodu węgierskiego?

– Węgrzy popierali wydarzenia poznańskie, ale i również zmiany na szczytach władz podczas polskiej odwilży. Podczas rewolucji węgierskiej skandowano hasła popierające Poznań i Polskę. Poznaniacy jako jedni z pierwszych zorganizowali zbiórkę krwi dla walczącego Budapesztu. Więzy łączące oba nasze narody poprzez wydarzenia 1956 r. są bardzo silne. Tyle, że u Węgrów to była masakra.

– Czy dobrze się stało, że nie będzie apelu poległych z udziałem wojska w 60 rocznicę wydarzeń poznańskich?

– Uważam zamieszanie wokół sprawy asysty wojskowej za niepotrzebną awanturę, która przykrywa najważniejsze rzeczy – uczestników, pamięć o ofiarach i ich rodzinach. Kwestie ceremoniału wojskowego są określone odgórnymi przepisami, zatem błędne są tezy, że minister obrony narodowej Antoni Macierewicz celowo czy złośliwie nakazał odczytać „apel smoleński” w Poznaniu. Taki sam apel był wyczytywany np. w Krakowie z okazji 170 rocznicy powstania krakowskiego z 1846 r., czy podczas obchodów 97 rocznicy Powstania Wielkopolskiego w 2015 r. i nikt się nie burzył. Apel smoleński polega na przywołaniu prezydenckiej pary i nazwisk dowódców wojskowych – żadnych kontrowersji czy teorii zamachowych. Jest to niepotrzebna zupełnie awantura, która obiektywie nie prowadzi do żadnych konstruktywnych wniosków. Pamięć o 1956 r. jest najważniejsza, a ceremoniał to tylko przepisy.

– Czy Pana zdaniem nie przywiązuje się za mało uwagi do poznańskich wydarzeń?

– Jak już mówiłem wcześniej – one są w cieniu Października 1956 r.
Media ogólnopolskie informują na bieżąco o Poznaniu – niestety szkoda, że w kontekście awantury o ceremoniał. Tegoroczne obchody są ciekawe, spokojne, bez bizantyjskiej oprawy sprzed 10 lat i mało zrozumiałych czasem imprez. Poznań pamięta, wie, ale podchodzimy do sprawy racjonalnie – jak po Powstaniu Wielkopolskim – zrobiliśmy, co do nas należy. Teraz koniec świętowania – trzeba iść do pracy. Ważne, by edukować, mówić, pisać, pamiętać – na pewno w jakiejś części społeczeństwa to zostanie.

– Jaką rolę odegrał Romek Strzałkowski i ile miał lat w dniu swojej śmierci?

– Roman Strzałkowski miał 13 lat, gdy zginął. Przez wiele lat pełnił rolę mitycznego symbolu, rzekomo zamordowany (nawet w Wikipedii jest taka wersja o śmierci podczas szturmu na gmach UB) celowo, podobno miał podnieść zakrwawiony sztandar itd. Wersji było tyle ilu świadków i każdy chętnie umieszczał motyw Strzałkowskiego w swoich relacjach. Tymczasem chłopak zginął przypadkowo, znalazł się w centrum wydarzeń i spotkała go tragedia. Na pewno nie było to celowe morderstwo. Jest najmłodszą ofiarą, a  okoliczności śmierci – przypadek – nie odbiorą mu symboliki. W Poznańskim Czerwcu śmierć poniosło 15 osób w wieku do 18 lat.

– Czy jest jakaś szczególna historia z tamtych lat, być może mało znana, którą chciałby Pan przekazać na naszych łamach mieszkańcom Poznania i okolic?

– Historii i anegdot jest mnóstwo. Np. że katedrę poznańską otwarto po odbudowie właśnie 28 czerwca, jest historia trzech braci – jeden zginął, dwaj pozostali również brali udział w wydarzeniach – jeden jako strajkujący drugi jako członek załogi czołgu. Tragiczne są okoliczności śmierci ofiar, podam parę przykładów. Mąż z żoną byli u znajomych, mężczyzna powiedział małżonce, że pójdzie na strych popatrzeć co się dzieje, dostał kulę prosto w głowę, żona poroniła w szoku na ulicy. Jeden z cywilów wszedł do czołgu, strzelał z karabinu, zabijając przypadkowo innego cywila. On sam, gdy wychodził z pojazdu został nadziany przez żołnierzy na bagnety i zrzucony na ziemię, po czym zmarł. Ojciec z 16-letnią córką i 9-letnim synem byli przejazdem w Poznaniu. Poszli zobaczyć na ul. Kochanowskiego. Ojciec dostał serią w głowę, mózg i czaszka opryskały syna, on sam przewrócił się na córkę.
Na zakończenie historia aktora Zdzisława Wardejna, niezapomnianego docenta Mariana Wolańskiego z komedii „Kogel Mogel”. Mającego wówczas 16 lat Wardejna aresztowano za udział w zajściach. Matka zaczęła go szukać po szpitalach, gdy na noc nie wrócił do domu.
W jednym z nich w chłopaku z przestrzeloną twarzą rozpoznała swego syna. Zdzisława Wardejna „pochowano”, wystawiono mu akt zgonu, matka wyrzuciła jego wszystkie rzeczy, a on żywy zapukał do domy podczas stypy.  Natomiast zabitego chłopaka, którego matka aktora pomyliła z synem rodzina odnalazła dopiero w kwietniu 1957 r.

– Bardzo dziękuję za ciekawą rozmowę i życzę sukcesów w dalszej działalności naukowo-badawczej.

Rozmawiał:
Ireneusz Antkowiak
Fot. Archiwum IPN

4 komentarze

  1. Da pisze:

    https://dzieje.pl/aktualnosci/poznanski-czerwiec-56
    Zamieszki? Czy Powstanie? Skoro: uczestnicy walk zniszczyli lub zdobyli kilkadziesiat czolgow, rozbroili cala kompanie z Oficerskiej Szkily Wojsk Pancernych, ktora prxyslano do ochrony gmachu UB, zdobyli wiezienie I wypuscili 250 wiezniow sowieckiej wladzy, zabrali cala Bron z wiezienia , zdobyli I zniszczyli akta sadu I prokuratury, wdarli die do gmachu PZPR I powyrzucali przez okna oprawione w ramy wizerunki komunisrycznych przywodcow, wpadali po Bron do komisariatow MO w calym rejonie Poznania iokolicach, zdobyli samochody dostawcze, ktorymi przemieszczali sie w celu zdobycia wiekszej ilosci broni, na UBowcow.Ladne zamieszki wg Dr Lukasza Jarzaba.To byl zryw narodowy-powstanie.

  2. Da pisze:

    Dodam jeszcze, ze sa ekspertyzy naukowe, ze smierc Romka nastapila w garazach, bo wlot kuli byl nizej niz wylot w ciele chlopca I nice mogla to byc zblakana kula.W 1981 r, kiedy matka Romka odslaniala tablice poswiecona swemu synkowi na Jezycach, zyly tramwajarki, od ktorych wzial flage bialo-czerwona, kiedy zostaly ranne.Zadna z nich nice zaprzeczyla, ze to nie ten chlopiec.Dlaczego Pan to podwaza? Relacja rzekomego uczestnika wydarzen I ucieczki chlopcow w strobe garazy, pozniej zawodowego wojskowego tez die kupy nice trzyma.W innym wywiadzie z Panem on opowiada, ze dopiero teraz na wystawie rozpoznal Romka jako jednego z chlopcow z ktorymi spedzil czas pod ostrzalem.Tyle lat, tyle razy zdjecia Romka byly wszedzie, a swiadek rozpoznal go dopiero teraz na foto, ktore zna cala Polska od 1981 r?! I autorytarnie twierdzi, ze Romeo distal series z maszynowego z czolgu , chic on Sam uciekal jaiko pierwszy I schronil sie w warsztacie w piwnicy, gdzie rzemieslnik odgial my kraty w oknie, zeby wskoczyl do srodka.Nie tak predko I nie tak latwo z tymi kratami musialo byc. To bylo Powstanie, bo taki byl cell Powstancow, mlodych chlopakow, ktorzy zdobywali bron na komisariatach MO I chcieli zdobyc gmach UB.Wysylali informacje, malujac wagony ,zeby inne regiony sie dolaczyly do Powstania.Zdobywali czolgi I wozy pancerne.A robotnicy z Matyja Volksdeuchem / podpisana lists/ wrocili do roboty.Duzo innych przykladow na proby zaciemniania tych wydarzen.Pytanie,na czyj uzytek?!

  3. Da pisze:

    Wyroslo nam pokolenie autorytetow historycznych.Ile Pan ma lat, skoro w 2001 r konczyl Pan studia? Od 26 lat zajmuje sie Pan Czerwcem 56? W jakim celu?

Trackbacks for this post

Dodaj komentarz