DJ Adamus: – Zrobię z Dopiewa Ibizę


– Rewolucja cyfrowa spowodowała, że każdy, kto ma telefon komórkowy, jest fotografem. Ten, kto w restauracji robi zdjęcie, staje się blogerem kulinarnym. Ta rewolucja nastąpiła też w muzyce. Może ją tworzyć każdy, kto ma komputer, sterownik i program do miksowania. Ściąganie muzyki z internetu nie stanowi problemu, ale najczęściej jest nielegalnie. Z drugiej strony ktoś, kto kiedyś nie miał pieniędzy na płyty, dziś może wykazać się talentem. Dostępność muzyki powoduje, że DJ’ką zajmują się ludzie, którzy są w tym słabi i grają za dwa piwa. Rynek to weryfikuje. Dobry DJ potrafi dopasować się do każdej publiczności, porwać ludzi do tańca i ściągnąć ich do klubu. Pozostaje wierny swojej wrażliwości. Zły ściąga ludzi, ale do… klubu konkurencji. Przez ponad 20 lat, nie zdarzyło się, żeby ktoś był niezadowolony z mojego grania. Istotny jest dobór utworów. Dużo zależy od wrażliwości DJ’a. Najlepiej bawimy się przy przebojach. Można pójść po najprostszej linii oporu i grać szmirę, albo podejść z szacunkiem dla publiczności i siebie. Nie jestem ani za, ani przeciw tej rewolucji. Ona jest faktem.

Czy istnieje „polska scena klubowa”?

– Tak i to bardzo szeroka. Jest scena klubowo – dyskotekowa i dużych dyskotek młodzieżowych, jest mnóstwo rzeczy alternatywnych. Przez ostatnie dwa lata organizowana była w Sopocie „Season Conference”, na której pojawiali się przedstawiciele undergroundowej sceny, związanej chociażby z „Festiwalem Audioriver”, czy bardziej komercyjnych brzmień związanych z „Festiwalem Sunrise”. Reprezentanci polskiej sceny klubowej się znają, ona sensu stricto istnieje. Nie możemy mówić o polskim brzmieniu, tak jak o szwedzkim czy francuskim. W Szwecji np. wielu producentów narzuciło pewien trend brzmieniowy, w tym m.in. świętej pamięci Avicii, czy Swedish House Mafia. Jeszcze nam do tego daleko, ale nie ulega wątpliwości, że istnieje w Polsce świadomość zawodu DJ’a i producenta muzycznego. Nurtów jest dużo: electro house, electro pop, dance, chillout, hip hop i trip hop, deep house, longue, acid jazz, czy nawet pop, rock i regge.

Prowadzi Pan imprezy, które uchodzą za udane. Jaką ma Pan receptę?  

– Staram się grać swoje kompozycje, albo utwory przeze mnie zremiksowane. Daje to oryginalność. Jeżeli mamy publiczność wymagającą, skupioną na tym, co DJ ma do przekazania – wtedy możemy pozwolić sobie na więcej. Muzykę musimy dopasować. Możemy eksperymentować, pamiętając uprawiamy zawód użytkowy. Dla mnie priorytetem jest dobrze bawiąca się publiczność – dobranie odpowiedniej dla niej muzyki, zgodnie z własnym sumieniem i gustem muzycznym.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz