Lech – Warta: derby Poznania jakich dawno nie było


Brat kontra siostra

Choć jutro dla Lecha i Warty minie 4. kolejka, to oba te zespoły w lidze nie zdążyły jeszcze uzyskać pełnej puli punktów. Zieloni na dodatek wciąż czekają na debiutanckiego gola.

– Nie wiem, jaki Piotr ma plan na ten mecz. Liczę na to, że Warta też będzie chciała grać w piłkę i że pozostanie bez strzelonego gola – przyznaje trener niebiesko-białych.

– Mamy za sobą trening strzelecki i skuteczność była na dobrym poziomie. Liczę na bramki – błyskawicznie odpowiedział z uśmiechem na twarzy siedzący obok Piotr Tworek.

Na boisku więc będzie panować zdrowa rywalizacja. Mimo pozytywnych nastrojów wokół meczu, obie ekipy będą liczyć na zwycięstwo.

Przed meczem warto też wybrać się w południe na Stary Rynek. O godzinie 12 poznańskie koziołki będą bowiem trykać wyjątkowo w szalikach klubowych Lecha i Warty.

Nie od zawsze jednak te dwa poznańskie kluby ze sobą współgrały. Fakt, do poważnych animozji między kibicami nigdy nie dochodziło, niemniej sympatycy swoich drużyn od czasu do czasu lubili się wzajemnie rozwścieczać. W latach 50. kibice Lecha nazywali Wartę „wazeliniarzami”, ci z kolei odwdzięczali się, nazywając lechitów „szuszfolami”. To piękne, że doczekaliśmy się czasów, gdy te przydomki zostały zastąpione na „brat” i „siostra”.

Mateusz Mamet

Fot. Roger Gorączniak

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz