Czy jedzenie w ciemnościach jest przyjemne?


Ostatnio odwiedziłem BulwaR zaglądając na inaugurację Kolacji po ciemku dla prasy. Bardzo interesujące przeżycie. Jak wyglądały dania zobaczyłem po jedzeniu. A jakie wyrażenia? Wielorakie i różnorodne.

IMG_5109O tych wrażeniach nie chcę za bardzo się rozwodzić, ponieważ trzeba to przeżyć samemu, każde rozpisywanie się na ten temat odbierze przyjemność przeżywania. Nie można nikomu opowiedzieć zakończenia książki, czy filmu, bo odbierze się mu emocje, a te w tym wydarzeniu są najważniejsze.

Wchodząc do sali deklaruje się menu. Do wyboru jest mięsne, wegetariańskie i rybne. Ja wybrałem mięsne. Oprócz dania głównego serwowano przystawkę i deser oraz wodę i wino. Nie pokażę tych dań, bo już były na moim Facebooku i jak ktoś jest ciekawy, to może je znaleźć. Robię to dla wspomnianych emocji.

Najtrudniejsze dla mnie było oswojenie w ciemności i opanowanie lekkiego zdenerwowanie tym, że widziałem, że nic nie widziałem. To mały dyskomfort. I trzeba to przeżyć. W trakcie jedzenia wiemy po co Opatrzność dała nam palce. Przydają się, a nawet człowiek odczuwa pierwotne przyjemności z konsumpcji „ę pazir”.

Taka kolacja dla mnie, smakosza odebrała mi jeden ważny element, wrażenia wzrokowe. Była płaska. To tak jakbym poszedł do teatru z opaską Temidy na oczach. Wtedy trochę doszło do mnie też refleksji, jak to jest żyć w ciągłej ciemności. Emocje i atrakcje odrobinę zrekompensowały mi moje drobne rozczarowania.

Czy skorzystam jeszcze raz z takiej kolacji? Nie. Ja już wiem wszystko, nic mnie nie zaskoczy, a najważniejszym elementem jest zaskakiwanie. Ale gorąco namawiam do przeżycia tego, co było mi dane. To poza wszystkim, bardzo sympatyczne, smaczne i pouczające doznania.

JULIUSZ PODOLSKI – Smaczny Turysta

de’GUSTATOR PR

Poznański Klub Biesiadnika

Dodaj komentarz