„Czas na Teatr” – Teatr na czasie…


Każde z wymienionych przedstawień wniosło coś nowego i oryginalnego w przestrzeń takiego rozumienia sztuki teatralnej. Wypływało to zarówno z gry aktorów jak i z tradycji teatrów, które transponowane na grunt współczesny odżywały w niepotykanym blasku – takim, który powstał z możliwości oglądania spektakli w cyklu wspomnianego spotkania kultur i wyrosłych z nich pokoleń publiczności i artystów.

Spektrum tematyki opowieści dało możliwość ich uniwersalnego interpretowania – tak, aby każdy – okazjonalny lub wierny widz, mógł sam odnaleźć to, co jest dla niego przejściem z poziomu sceny do realiów życia. Warto zwrócić uwagę na kilka kwestii, które mogły spowodować taki rozwój percepcji.

W  „Cesarzu” w reżyserii Cezarego Studniaka (Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu), doświadczyliśmy figuratywności przeżyć – zbudowanej na zasadzie przeciwności np. drapieżności i determinacji, za którymi w jednej postaci kryje się zwątpienie i wahanie. Stały się dla nas bliskie albo nawet bardzo bliskie (tak by dotkąć ręki lecz nie uderzyć jej ruchem; tak, aby pobudzić wyobraźnię bez całkowitego zawłaszczenia jej przestrzeni). Były bowiem pokazane przez pryzmat relacji panujących w danej społeczności – tajemnicy, której nie widać, ale istnieje, a może… Każdy z bohaterów miał coś z „Cesarza”, a może to tytułowy bohater identyfikował swoje istnienie poprzez zestawienie cech otaczajacych go osób? Cesarz nie tylko rozkazywał, ale i cierpiał. Może nawet był krzywdzony przez swoje decyzje i reakcje ludzi. To przecież potrzeby tworzą sytuacje ostateczne (dla przykładu: w kontekście scenografii „ostatecznością” było umiejscowienie akcji nie w pałacu lecz w slumsie). Byli tego pewni Mikołaj Woubishet (Cesarz), którego korzenie ze strony ojca sięgają Etiopi oraz Helena Sujecka (Kobieta Kariera). Obok KK – bo aktorzy noszą „imiona skrótowe” – mówiąc kolokwialnie – ksywy – potwierdzili to m.in.: „JWW”, czyli „jębnięty wszystko wie”, „PM” – „pies mentalny” oraz „ŻŚOW” – „żona świętsza od wszystkiego”. Tak, Ryszard Kapuściński, na podstawie którego książki, powstał spektakl, oddał prym cechom charakteru,  zktórych wynikają indywidualne aspiracje i ambicje, chęć dostrzeżenia i zauważenia przez „większych od siebie”. Były one dla niego (i dla aktorów spektaklu) ważniejsze niż funkcje społeczne i dworskie osób, które towarzyszyły ostatniemu cesarzowi Etiopii. Ten paradokument sceniczny oparty na fabularyzowanym reportażu, mógł być przedstawiony bardzo plastycznie, ze względu na literacki charakter gatunku, który oddawał istotę podejścia do tematu przez samego Kapuścińskiego.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz