Brawo panie Foltyn, mamy to!


Rajdy to pasja, adrenalina, precyzja oraz ciągła walka z czasem i własnymi słabościami.

Foltyn 12

W Foltyn Auto Service, przy ulicy Starołęckiej 31 w Poznaniu, jak zwykle tłoczno. Już na parkingu nie ma gdzie postawić samochodu. W poczekalni gwarno, na czerwonych kanapach siedzą klienci oczekując na naprawę albo przegląd samochodu. To tu, na co dzień można spotkać mechaników samochodowych a jednocześnie kierowców rajdowych – Foltyn Rally Team.

– Wystawiłaś już fakturę dla pana od forda? – pyta Bartosz Foltyn jedną z dziewczyn pracujących na recepcji. – Gdzie jest dowód rejestracyjny od mazdy? – wpada Tomasz Foltyn i nerwowo przerzuca dokumenty. Jeden klient odchodzi, drugi płaci. Jak w zegarku. Na półkach, tuż za recepcję, stoją dziesiątki pucharów, dyplomów i wyróżnień. Część z nich została przeniesiona na piętro, bo się nie mieściły…

Otwierają się drzwi do warsztatu. – Proszę, coś pani pokażemy. Idę. Po jednej i drugiej stronie piętrzą się samochody czekające na naprawę. Pośród nimi krzątają się inni mechanicy. Na samym końcu, w rogu widzę dwa samochody rajdowe. To miejsce, gdzie zaczyna się inny świat…

Mały, ale wariat – peugeot 208 R2

Małe peugeoty 208 R2 na trasach rajdu osiągają nawet 175 km/h ważąc zaledwie tonę. Pod maską 185 KM. Za kierownicą jednego z nich Tomasz Foltyn. Wraz z Szymonem Marciniakiem, pilotem, właśnie wrócili z 53. Rajdu Barbórka w Warszawie. To najbardziej prestiżowa i widowiskowa impreza w sezonie. Mówi się, że tylko asy dostają się na Karową. Im się udało, a do tego zajęli tam 4 miejsce w „generalce”, a pierwsze w swojej klasie zostawiając kolegów daleko w tyle. Na pytanie o ten właśnie rajd Tomkowi aż błyszczą się oczy. – Jestem dumny i szczęśliwy z takiego wyniku – opowiada. – Oczywiście złożyło się na niego wiele czynników, m.in. pogoda, która nam sprzyjała. Mogę śmiało powiedzieć, że gdzieś tam, głęboko w sercu, marzyłem o takim zakończeniu sezonu. Dziś, jestem bogatszy o kolejne doświadczenia i jeszcze bardziej uwierzyłem w swoje umiejętności. Kiedy mówi da się wyczuć to – typowe dla sportowców – zacięcie i wolę walki.

Tomasz Foltyn

Zaczynał od zera. Za kierownicą siedzi praktycznie od zawsze. Kiedy miał niespełna 10 lat tata zabrał go do warsztatu i… już tam został. W 1996 roku został mistrzem Polski w kartingu walcząc z Robertem Kubicą, z którym do dziś ma świetne relacje. Przez kolejnych kilka lat wielokrotnie stawał na podium jako wicemistrz i mistrz kartingu w różnych kategoriach. Po kilku latach przerwy w motorsporcie rozpoczął składanie własnego samochodu rajdowego, którym początkowo był peugeot 106. Starty w KJS (Konkursowa Jazda Samochodem) przyniosły mu wiele miejsc na podium. W przerwach pomiędzy startami godzinami przesiadywał w warsztacie i udoskonalał swój samochód. Swoich sił próbował też na quadach z bardzo dobrymi wynikami – w 2009 roku zajął 8 miejsce jako debiutant w rajdzie z Paryża do Dakaru. Potem przyszedł czas na Rajdowy Puchar Polski, gdzie zasiadł za sterami Peugeota 208 R2. W 2014 roku trzy razy stawał na podium. Rok 2015 to już starty w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski i drugie miejsce w klasie na Rajdzie Dolnośląskim. Cały cykl RSMP, wspólnie z pilotem Szymonem Marciniakiem, zakończył na czwartym miejscu. Prywatnie mąż i ojciec dwójki dzieci. Obok rajdów lubi wykwintną kuchnię, kino, sporty ekstremalne i wędkarstwo, z którego musiał zrezygnować z braku czasu. Wszędzie go pełno. Czerwone rękawice, w których prowadzi swojego rajdowego peugeota podobno przynoszą mu szczęście – chyba coś w tym jest.

Bartosz Foltyn

– Klatka w rajdówce to jedyna klatka, która daje wolność – mówi Bartosz Foltyn, kierowca rajdowy. Jest bardziej opanowany niż Tomasz, spokojny. Chłodno kalkuluje. Oboje sporo poświęcili, by w ogóle być w tym sporcie. – Obok czasu to przede wszystkim ogromne pieniądze – dodaje Bartek. – Żeby zbudować zespół rajdowy wydaliśmy wszystkie oszczędności. Było ciężko, zwłaszcza że oboje mamy rodziny, dzieci. Dziś jest łatwiej, bo udaje się pozyskiwać sponsorów i partnerów do współpracy, i już nie dokładamy…

Bartek wychowywał się przy warsztacie samochodowym. W wieku 10 lat zafascynował się gokartami, które sam składał. Pierwszy start na torze „Poznań” bardzo dobrze pamięta. – Wszyscy startowali czterobiegowymi gokartami, a ja trzybiegowym, więc teoretycznie nie miałem żadnych szans. Ukończyłem mistrzostwa w połowie stawki – wspomina. Wielokrotny mistrz i wicemistrz strefy zachodniej 1990-1994, dwukrotny mistrz Polski i wicemistrz Polski w klasach Młodzik 01 i 02 w klasyfikacji zespołowej. Startując quadem zajął 7 miejsce w Rajdzie z Paryża do Dakaru w 2009 roku. Jest II Wicemistrzem Polski Pucharu Polski Automobilklubów i Klubów. Swoich sił próbował także na motocyklach. Za kierownicą rajdówki od 2013 roku. Ten sezon nie był dla niego udany. – Niestety, nie ukończyliśmy z Michałem Jucewiczem tegorocznego Rajdu Nadwiślańskiego – mówi. – Liczę jednak, że w kolejnym sezonie uda się stanąć na podium.

Kiedy nie siedzi za kierownicą rajdówki żegluje. – To mnie odpręża – wyznaje. Prywatnie mąż z kilkunastoletnim stażem i dwójką dzieci. Lubi jeździć na nartach i uwielbia steki.

Rajdówki poza rajdami, czyli gdzie można spotkać braci Foltyn

W przerwach pomiędzy rundami RSMP rajdówki Foltyn Rally Team pojawiają się na różnych imprezach, festynach, piknikach. – Chcemy dać trochę naszego świata innym – mówi Tomek Foltyn. – A jeśli przy okazji zarazimy kogoś pasją do motosportu, to tym bardziej się z tego cieszymy. – Chętnie wspieramy imprezy charytatywne, bo jeśli tylko można pomóc to dlaczego tego nie robić? – dodaje Bartosz Foltyn. Foltyn Rally Team wspiera Drużynę Szpiku, czy Fundację Jaśka Meli „Poza Horyzonty”.

Kiedy zamykają się drzwi rajdówki i zapala się zielone światło zaczyna się inny świat – świat pasji i adrenaliny. To świat, który poczuć można dopiero wewnątrz samochodu, kiedy pod nogami drży podłoga, a w słuchawce słychać tylko głos pilota. Przed kierowcami jest droga, zwana odcinkiem specjalnym, który trzeba pokonać jak najszybciej i jak najlepiej. I wtedy nie ma zahamowań, a serce wystukuje jedynie rytm zmiany biegów i pędzących sekund.

„Lewy sześć przez szczyt śmiało, 30 hamuj lewy trzy ciąć, meta” – no i brawo panie Foltyn, mamy to!

Joanna Małecka – Synoradzka

Zdjęcia Archiwum T. B. Foltyn

Dodaj komentarz