Bohaterowie Superpucharu po spotkaniu w Arenie


PGE Skra Bełchatów sięgnęła po Superpuchar pokonując w poznańskiej hali Arena ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle, czyli zdobywcę Pucharu Polski. Poniżej kilka zebranych pomeczowych wypowiedzi siatkarzy obu zespołów.

Paweł Zagumny (rozgrywający ZAKSA Kędzierzyn Koźle): – Przede wszystkim gratuluję Skrze zwycięstwa. Mam nadzieję, że dla kibiców w Poznaniu, w hali, jak i tych przed telewizorami stworzyliśmy dobre, ciekawe widowisko. Przegraliśmy, ale nie uważam w cale, że graliśmy źle. Byliśmy tylko mniej skuteczni w końcowych, ale najważniejszych fragmentach setów. Brakowało nam szczęścia trochę, a także zgrania, które przyjdzie z czasem. Superpuchar już jednak rozdany. Teraz czas myśleć o kolejnych potyczkach ligowych.

Dominik Witczak (atakujący ZAKSA Kędzierzyn Koźle): – Byliśmy o tą jedną, dwie piłki gorsze w każdym z setów, ale niestety taka jest siatkówka. Na tym poziomie jedna, dwie piłki skutecznie nie zagrane, to robią trudność. W siatkówkę gra się czasami tylko po to, by mieć jedną, dwie piłki przysłowiowe, ale jednak je wykorzystać… Spotkały się dwa dobre zespoły na neutralnym gruncie. Bełchatów był lepszy o te jedną, dwie piłki w każdym z setów i wygrali Gratulacje!

Kacper Piechocki (libero PGE Skry Bełchatów): – Na pewno cieszymy się wszyscy z sukcesu, że już na początku ligowego sezonu do gabloty w Bełchatowie będziemy mogli włożyć ten Superpuchar. Cieszymy, się, ale nie popadamy w euforię. Wiemy bowiem jakie cele przed moją osobą, a także przed naszą drużyną. Chcemy dalej grać fajną, siatkówkę, wygrywać. To jest każdy nasz cel na kolejne spotkanie. Ja cieszę się, że mogę w Bełchatowie wreszcie grać, że dostałem na to szansę od losu. Gorąco wierzę w to, że w kolejnych potyczkach trener da mi szansę, a ja wykorzystam jego zaufanie. Nie sprawiając zawodu kolegom z parkietu, jak i kibicom.

Po krótkich wypowiedziach siatkarze zazwyczaj szybko znikali do szatni, albo długie minuty stali dość cierpliwie pozując wielu fanom do zdjęć. Ewentualnie podpisując spore ilości kartek i zdjęć ze swoimi wizerunkami. Nawet w drodze do swoich autokarów, no i przy asyście rosłych ochroniarzy. Mam udało się drogę z hali do klubowego autokaru przejść z ochroną w otoczeniu tłumu – zwłaszcza fanek – Michała Winiarskiego i Mariusza Wlazłego, bo właśnie wspomnianym zawodnikom dość przypadkowo towarzyszyliśmy w drodze do klubowego autobusu… Towarzyszyło nam dziwne uczucie zmieszania, ale również i sympatii, czy splendoru. Podobne odczucia mają wspomniani wcześniej panowie, ale także ich koledzy z kadry, a zwłaszcza po MŚ.

Wysłuchał i wynotował: Łukasz Klin

fot. www.pzps.pl

Dodaj komentarz