„Bleee…” – spektakl z charakterem


Bleee to spektakl z charakterem dla tych, którzy chcą ocalić swój charakter” – upewniały w tym brawa podczas premiery opery kameralnej dla dzieci realizowanej pod auspicjami Teatru Wielkiego im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu, którą mogliśmy oglądać od 3 do 5 czerwca. Spektakl był współorganizowany przez Narodowy Instytut Muzyki i Tańca w ramach programu własnego „Dyrygent-rezydent” oraz finansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Sala Drabowicza przemieniła się w łąkę, której kwiatami były emocje. To właśnie w nich rozkwitali tacy artyści jak Paź Królowej motyl (tenor): Chaoran Zuo; Daria poczwarka (alt): Dominika Stefańska; Wiktor pająk (baryton): Wojciech Dzwonkowski; Mańka osa (mezzosopran): Paula Jurkowska; Ble tajemnicza postać (sopran): Galina Kuklina; Antonio i Banderas karaluchy (tancerze): Louis Raphaneau, John Svensson.

Spektakl z muzyką Jerzego Fryderyka Wojciechowskiego i librettem Maliny Prześlugi porusza tematy na wskroś aktualne, jednak inaczej przeżywane w zależności od etapu życia, na którym jesteśmy. Nie ma tutaj patosu i moralizatorstwa. Jest za to ukryta mądrość – notabene nie od razu pokazująca swoją pełnię jak tytułowa postać Ble. To zresztą sedno wspomnianej opery. Każdy z bohaterów ma w sobie nieodktyty talent, który z każdą chwilą tańca i śpiewu w sobie oswaja. Zaczyna ufać, że doskonałość nie musi być pięknem. Ono zaś nie musi od razu przeżywać swojego renesansu. Symbolem tego jest Paź Królowej – motyl. Jakby na przekór swemu imieniu (przeznaczeniu) nie wierzy w istnienie “królowej” – w domyśle – tego, co daje nam prawo do spełniania marzeń, co koronuje nasze plany. I póki nie wierzy, jego skrzydła są szare. W finale staje się jednak inaczej. Jego siła woli odkrywa także w innych aktorach to, co sprawia, że wzlatują ponad niedowierzanie i niepewność. Odkrywa skrzydła u innych, dzięki czemu jego skrzydła wzbijają się na szczyt kolorów. To już nie są tylko i aż aktorzy. To są postaci prawdziwe, które ujawniają swoją oryginalność i wyjątkowość. Nie boją się tego uczynić. Wychodzą z kokonu – dosłownie i w przenośni. Z dorosłości kojarzonej często z kłamstwem, dojrzewają do bycia dziećmi. Potrafią doceniać prawdę o sobie i ją szanować. Doceniła ją na pewno publiczność – ta mała i duża, która podczas każdego przedstawienia wypełniła widownię do ostatniego trzepotu skrzydeł. Tak, my też możemy latać…

Dominik Górny

Dodaj komentarz